Legitymacje szkolne znikną z pociągów?
Ministerstwo Infrastruktury chce zrewolucjonizować kwestię transportu miejskiego w kontekście zniżek, jakie przysługują uprzywilejowanym grupom. Chodzi między innymi o uczniów szkół, którzy korzystają z transportu "na legitymację", która uprawnia ich do zniżek, bądź przejazdu za darmo wybranymi środkami komunikacji miejskiej w regionach całego kraju. Głównym problemem, jakie zauważa ministerstwo, to mnogość ulg, w których nie orientują się nawet sami konduktorzy. Chodzi o zniżki w wymiarze 95, 93, 78, 51, 49, 37, czy 33 proc. Głównym celem jest więc ich uproszczenie. W jaki sposób?
Przede wszystkim ma się zmniejszyć ich ilość, a niektóre przestaną obowiązywać wyłącznie na określonych trasach. Do tego uproszczone ma być udokumentowanie przysługujących ulg. Taką ulgę dla uczniów zastąpi "ulga dla dzieci w wieku od 4 do 18 lat", dzięki czemu nie będzie trzeba wozić ze sobą legitymacji szkolnej, w przypadku której konduktorzy wlepiali kary, bo nie było np. pieczątki.
Zmienić się ma również wymiar ulg dla dzieci. Poprzednia zmiana, wprowadzona jeszcze za rządów PO-PSL, zmniejszyła ulgę z 50 do 37 procent. To doprowadziło do sytuacji, w której bilet dla 5-letniego dziecka jest droższy dla studenta z 51-procentową ulgą.
Jak podkreśla "Dziennik Gazeta Prawna", wprowadzenie zmian w powyższych kwestiach może odbyć się w ciągu najbliższych dwóch lat. Poza ulgami resort chce wprowadzić wspólny bilet dla wszystkich przewoźników, który obejmie na początek przewoźników kolejowych, a następnie autobusowych.