Do tragedii doszło w Lakeland, mieście w środkowej części Florydy, w hrabstwie Polk, ok. godz. 4.30 rano czasu lokalnego. Jak relacjonował szeryf hrabstwa Polk, Grady Judd, po otrzymaniu telefonu z wezwaniem pomocy zmobilizowano policję oraz inne służby. Po przybyciu funkcjonariuszy na miejsce przed dom wyszedł mężczyzna w pełnym kombinezonie ochronnym, w tym w kamizelce kuloodpornej. Po chwili wrócił do domu. - W tym momencie usłyszeliśmy odgłos strzałów, krzyk kobiety i kwilenie dziecka – relacjonował szeryf. Jak dodał wówczas doszło do zaciętej wymiany ognia. Ostatecznie postrzelony mężczyzna poddał się. Podczas zatrzymania powiedział policjantom, że zażywał metamfetaminę. Mężczyznę zidentyfikowano jako 33-letniego Briana Rileya. Po przewiezieniu go do szpitala usiłował wyrwać jednemu z funkcjonariuszy broń.
CZYTAJ TAKŻE: Strzelanina w USA. W Waszyngtonie trzy osoby zginęły, trzy zostały ranne
Zastrzelił cztery osoby w tym niemowlę. „Błagali mnie o życie, a ja i tak ich zastrzeliłem”
W szpitalu ranna dziewczynka zeznała, że w domu zostały zastrzelone trzy osoby. Wówczas policja pojechała tam ponownie. Odkryła zwłoki matki z niemowlęciem i mężczyzny. W sąsiednim domu znaleziono martwą starszą kobietę, jak się okazało babcię zatrzymanego.
- Ten facet przed dzisiejszym rankiem był bohaterem wojennym - walczył za swój kraj w Afganistanie i Iraku. Był odznaczonym weteranem, a dziś rano stał się zimnym, wyrachowanym mordercą - powiedział szeryf Judd, który dodał, że trakcie przesłuchania Brian Riley powiedział: Wiecie, dlaczego to zrobiłem? Błagali mnie o życie, a ja i tak ich zastrzeliłem