Wizyta z małym dzieckiem u dentysty to często nie lada wyzwanie. Zarówno dla rodziców, jak również samych lekarzy. Czy to jednak powód, by naliczać dodatkową opłatę za… "niewspółpracujące dzieci"? O sto złotych więcej musiała zapłacić pewna mama trzylatka, która skorzystała z usług jednego z gabinetów stomatologicznych w Ożarowie Mazowieckim. Zdjęcie paragonu opublikowała na Facebooku.
- Świat jest chory.. byłam dziś z synem u dentysty w Ożarowie i gdy Pani powiedziała ile mam zapłacić, opadły mi ręce! Jak zobaczyłam paragon to zaniemówiłam! "Doplata do dzieci niewspopracujacych" 100 zł!!! Na koniec powiem tylko tyle: szkoda ze mój 3 letni syn z bólem zęba niewspopracowal... I to sie nazywa stomatolog dziecięcy, z podejściem… - czytamy we wpisie.
Na reakcję internautów długo czekać nie trzeba było. W komentarzach zawrzało.
"Jeśli nie powiadomiono Pani o takiej dopłacie, to nie powinna Pani za to zapłacić. To chore"
"Pierwszy raz spotykam się z takim terminem jak dopłata za dziecko niewspółpracujące"
"Nakład finansowy lekarza jest wówczas zwiększony. Ważne jest jednak, żeby pacjent był wcześniej poinformowany, że taka opłata może być naliczona"
"Rzeczywiście ta cena też trochę mnie zaskoczyła, ale jak to mówią, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Jeżeli o zarobek Pani Doktor chodzi, proszę pomyśleć, rezerwujecie swój czas 30-60min, dajmy na to, że jest w ciągu dnia 8-10 małych pacjentów, żaden z nich nie chce otworzyć buzi. Z czego ta pani ma żyć, opłacić rachunki, ZUS-y, podatki itp.? Z dobrego słowa? To jest jej czas, który poświęca Waszemu dziecku. Jej czas, podczas którego mogłaby przyjąć osobę dorosłą i coś zrobić. A to nie jest wina Pani doktor, że 3-letnie dziecko przychodzi z bólem"
"Czas to pieniądz, dziecko przeszkadza i marnuje czas to trzeba płacić. Jeśli mi klient "przeszkadza" przy naprawie jego auta, to też kasuje dodatkowo"
Polecany artykuł: