W wielu miejscach na szczepienie przeciw covid-19 albo nie ma już wolnych terminów, albo trzeba na nie długo czekać. Dlatego pacjenci decydują się spróbować poza miejscem zamieszkania. Tak, jak Pan Tomasz spod Warszawy. W przychodni dostał propozycję, by zaszczepić się w sąsiedniej gminie.
"Kiedy zgłosiłem się do pani w recepcji, to ona zaproponowała mi troszeczkę wcześniejszy termin. Nie tu, gdzie mieszkam i gdzie jest ten punkt szczepień, ale w miejscu trochę oddalonym. Nie tak dużo, bo około 15 kilometrów."
- opowiadał Pan Tomasz.
Szczepienia przeciw COVID-19, a zapisy poza miejscem zamieszkania
W przypadku rejestracji na szczepienia przeciw COVID-19 nie ma rejonizacji. Pacjenci z większych miast teoretycznie więc mogą starać się zapisać w kolejce w mniejszych miejscowościach. Andrzej Troszyński z warszawskiego oddziału NFZ przypomina jednak, że jeżeli zdecydujemy się na szczepienie w danym punkcie, to musimy mieć na uwadze jedną ważną kwestię.
"Trzeba pamiętać, że to drugie szczepienie też powinno mieć miejsce w tym punkcie szczepień, gdzie pierwsze" - mówił Troszyński.
Szczepienie przeciw COVID-19 400 km od domu
Zdarzają się też skrajne przypadki. Burmistrz gminy Cisna Renata Szymańska w rozmowie z WP przyznała, że na szczepienia zarejestrowały się tam nawet osoby z Warszawy. Stolica jest oddalona o ponad 400 kilometrów, a dojazd samochodem zajmuje ponad 6 godzin.
Warszawiacy rejestrują się w Bieszczadach
Pani wójt przyznaje, że zdziwiła ją informacje, ilu seniorów zgłosiło się na szczepienia. Współpracownicy poinformowali ją o 350 osobach. Te dane były o tyle zaskakujące, że w gminie nie mieszka, aż tyle starszych ludzi. Obecnie trwa etap szczepień osób 70+ oraz medyków.
- Trochę nam się to nie podoba, że ktoś przyjedzie do nas na szczepienie. W pierwszej kolejności chcemy zadbać o naszą lokalną społeczność. Rozeszła się plotka, że u nas będzie krótka kolejka i chyba stąd zainteresowanie - mówiła WP wójt Szczepańska.