Potężna erupcja wulkanu zabiła 22 osoby
Do wybuchu wulkanu Marapii doszło w niedzielę (03.11) w środkowej części Indonezji. Służbom nie udało się ewakuować 26 turystów, którzy tego dnia wybrali się w góry. W poniedziałek (04.12) poinformowano o odnalezieniu 11 ciał i kontynuacji akcji poszukiwawczej.
Niestety, zaledwie parę godzin później doszło do kolejnej erupcji, która wyrzuciła w powietrze więcej gorącego popiołu (na wysokość 800 metrów) ograniczając widoczność i spowalniając działania poszukiwawczo-ratownicze - przekazała Narodowa Agencja Poszukiwań i Ratownictwa.
Mimo to w poniedziałek odnaleziono ciała dwóch alpinistów, a we wtorek dziewięciu kolejnych - poinformowała agencja AP.
Polecany artykuł:
Jeden ze wspinaczy zaginął i uznano go za zmarłego, ponieważ znajdował się bardzo blisko miejsca erupcji, przekazały lokalne władze.
W rejonie wulkanu obowiązuje stan alarmowy
Wokół wulkanu Marapi od 2011 r. panuje trzeci poziom alarmowy. Oznacza to, że odnotowuje się przekraczającą normy aktywność wulkanu, a wspinaczom i mieszkańcom nie wolno zbliżać się do szczytu na mniej niż 3 kilometry.
Oficjalnie wspinacze mogli przebywać jedynie poniżej strefy niebezpiecznej i musieli się rejestrować, jednak lokalne władze zakładają, że wiele osób mogło wejść wyżej. W okolicy mogli znajdować się także mieszkańcy wsi, co utrudnia jednoznaczne ustalenie liczby osób, które mogły być na zboczu.
Podczas niedzielnej erupcji Marapi wyrzuciła grube kolumny popiołu na wysokość nawet 3000 metrów, a chmury gorącego pyłu rozprzestrzeniły się na kilka kilometrów.
Słynny z nagłych erupcji Marapi jest jednym ze 120 aktywnych wulkanów w Indonezji, leżącej na „Pierścieniu Ognia” – liczącego 40 tys. km łuku wulkanów i linii uskoków otaczających niemal nieprzerwanie Ocean Spokojny.