Nowy prezes PZPN zastąpi Zbigniewa Bońka, który pełnił tę funkcję od 26 października 2012 roku. W 2016 wygrał po raz kolejny. Kadencja miała zakończyć się cztery lata później, lecz z uwagi na pandemię COVID-19 została - podobnie jak w innych związkach sportowych - przedłużona do 2021 roku.
Zbigniew Boniek odchodzi zatem po dziewięciu latach, bo zgodnie z przepisami nie może kandydować na trzecią kadencję. Do walki o fotel po nim stanęli: 59-letni białostoczanin Cezary Kulesza oraz 50-letni mieszkaniec Krakowa Marek Koźmiński. Obydwaj są wiceprezesami PZPN. Kulesza – do spraw piłkarstwa profesjonalnego, a Koźmiński – w pierwszej kadencji do spraw zagranicznych, a w drugiej do spraw szkolenia.
Kulesza rozegrał w Jagiellonii kilkanaście meczów w Ekstraklasie, ale popularność zdobył jako prezes tego klubu. Stał na czele Jagiellonii od roku 2010, a zrezygnował 4 czerwca w związku ze startem w wyborach na prezesa PZPN.
Koźmiński to wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992). Jest wychowankiem Hutnika Nowa Huta. Po igrzyskach grał w Udinese Calcio, następnie Brescii, Anconie i PAOK-u Saloniki. Karierę kończył w Górniku Zabrze, którego został właścicielem.
Choć do wyborów w PZPN pozostała jeszcze doba, jak czytamy na stronie gazetalubuska.pl, w zasadzie wszystko jest już jasne. W poniedziałkowy wieczór (16 sierpnia) – na Legii, która użyczyła swe obiekty Cezaremu Kuleszy - doszło do ostatecznych ustaleń w kwestii kształtu nowego zarządu PZPN. Rekomendację tego kandydata do 18-osobowych władz związku dostało aż 13 baronów, w tym trzech, którym wcześniej niekoniecznie było po drodze z byłym prezesem Jagiellonii Białystok. A to oznacza, że wyborcze stronnictwo Marka Koźmińskiego rozpadło się, zanim delegaci weszli na salę zjazdową. I, jak czytamy, wynik elekcji jest przesądzony.