O godz. 16.12 lokalnego czasu we Lwowie ogłoszono alarm bombowy. Mieszkańcy ukryli się w schronach. Po chwili nad północną częścią miasta można było zobaczyć gęsty dym, a w powietrzu wyczuwalny był charakterystyczny zapach spalenizny. W centrum Lwowa nie słychać było eksplozji.
Czytaj także: Joe Biden w Warszawie. Dalsze rozmowy z prezydentem Dudą i przemówienie na dziedzińcu Zamku Królewskiego
"W granicach Lwowa doszło do dwóch uderzeń rakietowych. Informacja o trafieniu w budynek mieszkalny bądź inne obiekty infrastruktury nie potwierdziła się. Według wstępnych danych poszkodowanych zostało pięć osób" - napisał szef obwodu lwowskiego Maksym Kozycki na swoim kanale na komunikatorze Telegram.
Atak rakietowy na Lwów. Pożar w magazynie paliw
W wyniku ataku rakietowego we Lwowie doszło do pożaru obiektu przemysłowego, gdzie przechowywane jest paliwo, infrastruktura cywilna nie ucierpiała - poinformował w sobotę mer Lwowa Andrij Sadowy.
Dodał również, że na miejscu pracują odpowiednie służby i zaapelował do mieszkańców, aby zostali w domach, bo kolejne ataki są bardzo możliwe.
Czytaj także: Trwa spotkanie Andrzeja Dudy z prezydentem USA Joe Bidenem. "Nasze relacje kwitną"
Niestety jego przypuszczenia były słuszne, bo po godzinie 18.00 czasu polskiego na Lwów spadły kolejne rosyjskie rakiety. Jeszcze jeden atak rakietowy na Lwów" - napisał Sadowy na swoim kanale na komunikatorze Telegram.