Głosy z Ukrainy: rosyjskie oskarżenia o zaatakowanie Kremla mogą świadczyć o przygotowywaniu dużego ataku
Jak dodał rzecznik, prezydent Ukrainy wielokrotnie podkreślał, że Ukraina kieruje wszystkie swoje siły i środki na wyzwolenie swoich terytoriów, a nie na atakowanie cudzych ziem. "To, co wydarzyło się w Moskwie, jest oczywiście eskalowaniem sytuacji przed 9 maja. Oczekiwana metoda naszych przeciwników" - powiedział Nykyforow. Jak podała agencja Reutera, rosyjskie media państwowe, powołując się na administrację Władimira Putina, poinformowały w środę, 3 maja, że w nocy doszło do próby zaatakowania Kremla dwoma dronami. Władze Rosji oskarżyły o te działania Ukrainę, twierdząc, że doszło do aktu terroru i próby zabicia Putina - relacjonuje agencja. Według doniesień rosyjskich mediów rządowych dwa drony, które miały podjąć próbę ataku na kremlowską rezydencję Putina zostały zestrzelone. Kreml zastrzegł też sobie prawo do reakcji „gdzie i jak uzna za stosowne”.
Moskwa przygotowuje się do "ataku terrorystycznego" na dużą skalę?
Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak, przekazał agencji Reutera, że Kijów nie ma nic wspólnego z atakami dronów na Kreml. Takie działania nie dałyby Ukrainie niczego na polu bitwy, a jedynie mogłyby sprowokować Rosję do bardziej radykalnych kroków - dodał. Oskarżenie Kijowa o atak i aresztowanie rzekomych ukraińskich sabotażystów może wskazywać na to, że Moskwa przygotowuje się do "ataku terrorystycznego" na dużą skalę przeciwko Ukrainie w najbliższych dniach - podkreślił Podolak.