Wołodymyr Zełenski

i

Autor: PAP/Paweł Supernak

Polityka

Wielka Brytania wsparła Ukrainę. Zawarto umowę o pożyczce ok. 2,8 mld euro

2025-03-01 21:59

W sobotę, 1 marca 2025 roku na Downing Street w Londynie doszło do spotkania premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. W jego trakcie doszło do zawarcia umowy o pożyczce w wysokości 2,26 mld funtów (ok. 2,74 mld euro) na wsparcie ukraińskich zdolności obronnych.

Londyn wsparł Kijów pożyczką na cele obronne

Zgodnie z umową Ukraina ma spłacać pożyczkę ze środków otrzymanych w przyszłości z zamrożonych rosyjskich aktywów. 

Wielka Brytania nadal stoi po stronie Ukrainy. I dzisiejsza umowa, która sprzyja umocnieniu zdolności obronnych Ukrainy, jest tego potwierdzeniem - podkreślił minister finansów Ukrainy Serhij Marczenko.

Już wcześniej Starmer zapewniał, że Londyn będzie stał u boku Ukrainy tak długo, jak będzie trzeba.

Sprzeczka Zełenskiego i Trumpa rozgrzała media

Do umowy między Ukrainą a Wielką Brytanią doszło dzień po tym, jak Zełenski został wyproszony z Białego Domu po sprzeczce z Donaldem Trumpem. Przywódcy Ukrainy i Stanów Zjednoczonych nie potrafili dojść do porozumienia podczas spotkania na temat perspektyw zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Zarówno Trump, jak i wiceprezydent USA J.D. Vance zarzucili Zełenskiemu brak wdzięczności i szacunku dla USA. W rezultacie Ameryka zerwała rozmowy z Ukrainą i odwołała planowaną wspólną konferencję prasową skłóconych przywódców. Nie doszło też do podpisania umowy o wspólnej eksploatacji ukraińskich zasobów mineralnych.

Bezprecedensowa kłótnia światowych liderów wywołała falę medialnych komentarzy. Zwolennicy Trumpa uważają, że Zełenski nie okazał wdzięczności za pomoc Stanów Zjednoczonych i zachował się arogancko, ignorując dress code panujący w Białym Domu. Europejscy przywódcy w większości ocenili, że nieodpowiednio zachował się Donald Trump i solidarnie wyrazili wsparcie dla Ukrainy. Ukraińskie media oceniły, ze na razie nie można mówić o katastrofie. Autor artykułu stwierdził, że Biały Dom nie spieszy się z paleniem mostów. Jego zdaniem to kluczową rolę w sporze odegrał zastępca Trumpa J.D. Vance. Po jego ingerencji rozmowa miała przekształcić się w wymianę oskarżeń.