Informacje te znalazły się w liczącym 38 stron dokumencie, z czego około połowa została zamazana, by chronić dobro śledztwa, bezpieczeństwo świadków i agentów. Z dokumentu wynika, że śledztwo w sprawie Trumpa wszczęto po tym, jak w styczniu przekazał on - na wniosek Administracji Archiwów Narodowych - 15 pudeł dokumentów, które zabrał z Białego Domu.
Jak napisano, w pudłach znajdowały się wyciągnięte z folderów niejawne dokumenty "wymieszane z innymi dokumentami". Wśród nich były 184 dokumenty oznaczone jako niejawne, w tym 67 dokumentów oznaczonych jako poufne, 92 jako tajne i 25 jako ściśle tajne. Część z nich była sklasyfikowana jako szczególnie wrażliwe informacje dostępne dla zawężonego grona osób (SCI); inne zawierały informacje uzyskane od tajnych informatorów służb (HCS).
"Biorąc pod uwagę moje szkolenie i doświadczenie wiem, że dokumenty sklasyfikowane na tym poziomie zwykle zawierają NDI (National Defense Information - informacje o obronie narodowej). Kilka z dokumentów zawierało to, co wygląda na ręcznie pisane notatki byłego prezydenta" - napisał agent FBI będący autorem oświadczenia.
Z dokumentu wynika, że FBI uważała, iż miała podstawy by podejrzewać, że w styczniu Trump nie przekazał wszystkich dokumentów zawierających "informacje o obronie narodowej", zaś podczas przeszukania w Mar-a-Lago na Florydzie spodziewano się także znalezienia dowodów utrudniania śledztwa. Prokuratura stwierdziła, że jedną z podstaw do tych podejrzeń były informacje "od szerokiego grona cywilnych świadków". W opublikowanym wcześniej protokole dotyczącym przedmiotów zarekwirowanych podczas sierpniowej rewizji w Mar-a-Lago śledczy napisali, że było wśród nich 11 zestawów niejawnych dokumentów, w tym cztery pudła dokumentów oznaczonych jako ściśle tajne.
Współpracownicy byłego prezydenta twierdzili w ostatnich dniach, że Trump będąc prezydentem nakazał, by automatycznie odtajniać dokumenty, które zabierał na Florydę. Nie przedstawiono jednak dotąd żadnych na to dowodów. Pytany 26 sierpnia o to, czy Trump zaszkodził bezpieczeństwu narodowemu, obecny prezydent USA Joe Biden powiedział, że "pozwoli ustalić to ministerstwu sprawiedliwości".