Mieszkańców Łymanu, podejrzewanych przez Rosjan o współpracę z ukraińską armią, zmuszano do zbierania i chowania ludzkich szczątków. Nie wszyscy zamordowani zostali zidentyfikowani, ponieważ ciała mogły długo leżeć na ulicach. Trudno określić łączną liczbę zabitych w mieście, bowiem ofiary wrogich ostrzałów były niekiedy grzebane w różnych miejscach przez sąsiadów - czytamy w korespondencji z wyzwolonego miasta.
"Agresorzy nie zabierali ciał swoich żołnierzy. Rosjanie zamieszkali w jednym z domów i zorganizowali tam punkt pomocy medycznej. Gdy się wycofywali, to tylko ewakuowali rannych, a poległych zostawili" - powiadomili dziennikarze Hromadskego.
CZYTAJ TEŻ: Rosyjskie myśliwce wleciały w przestrzeń powietrzną Polski. Natychmiastowa reakcja!
Na wyzwolonych we wrześniu przez ukraińskie siły terenach w obwodach charkowskim i donieckim odkrywane są kolejne miejsca pochówku cywilów i rosyjskie katownie, w których torturowano lokalnych mieszkańców. Największe skupisko grobów odnaleziono w lesie pod Iziumem, gdzie znajdowało się 447 ciał.
Władze w Kijowie potwierdziły w niedzielę, że ukraińskie wojska przejęły pełną kontrolę nad Łymanem. W mieście, które przed rosyjską inwazją liczyło około 20 tys. mieszkańców, znajduje się ważny węzeł kolejowy. Odbicie istotnego pod względem strategicznym Łymanu pozwoliło Ukraińcom rozpocząć operację na rzecz wyzwolenia obwodu ługańskiego.