Jak podaje Sztab Generalny Ukrainy, od początku inwazji (24.02.2022) Rosjanie stracili już ponad 1600 czołgów. Ponadto Ukraińcy często wskazują, że sprzęt najeźdźców jest w złym stanie technicznym. Być może to właśnie zmniejszająca się liczba pancernych pojazdów i obawa przed kolejnymi awariami skłoniła agresorów w Lisiczańsku do... ustawienia na jednym z posterunków czołgu T-34, takiego samego, jakim jeździli bohaterowie serialu "Czterej pancerny i pies". Czasy świetności tych czołgów minęły po II wojnie światowej, a dziś najczęściej możemy je spotkać w muzeach, lub na cokołach w wielu miastach krajów byłego bloku wschodniego. W tym wypadku Rosjanie chcieli najwidoczniej przywrócić "emerytowany" czołg do służby.
Rosjanie straszą zabytkiem
Nagranie udostępnił na Twitterze między innymi serwis NEXTA. "Druga armia świata" używa niemal muzealnego zabytku jako straszaka, nic zaskakującego - napisano pod filmikiem. Rosjanie ściągnęli T-34 z cokołu w mieście i ustawili go na jednym z posterunków. Zapewne nie chcieli obsadzać go sprawną maszyną, bo ich zapas kurczy się z każdym dniem. Czołg wywołuje raczej zdziwienie niż strach, co słychać na nagraniu. Zobaczcie sami!