Zgodnie z wytycznymi ministerstwa od 18 stycznia stacjonarną naukę w szkołach rozpoczęły dzieci klas 1-3. Okazuje się, że do szkolnych ławek wrócili też starsi uczniowie.
- Rodzice skorzystali z zapisu, w którym jest mowa o tym, że jeżeli są w domu trudne warunki - brak komputera czy dostępu do internetu - to dyrektor musi umożliwić dzieciom zajęcia stacjonarne w szkole, bądź zorganizować zajęcia on-line na terenie szkoły. W mojej szkole jest 113 uczniów klas 1-8. Prawie wszyscy rodzice złożyli takie wnioski - wyjaśnia Lidia Kamoń, dyrektor szkoły podstawowej w podhalańskich Krępachach.
Dyrektorzy szkół nie mają możliwości, aby sprawdzać prawdziwość składanych wniosków. Musieliby chodzić do poszczególnych domów oraz mieszkań i kontrolować, jakie uczniowie mają warunki do nauki.
Rodzice skrzykują się w mediach społecznościowych, udostępniając formularz oświadczenia. Lekcje nadal mogą jednak odbywać się zdalnie i to nawet w klasach, w których rodzice wszystkich uczniów poprosili o miejsce do nauki w szkole. Dyrektorzy szkół mogą w takiej sytuacji udostępnić komputery w innych salach.
“W placówce może też zabraknąć sprzętu i sal lekcyjnych. Do szkół wrócili przecież uczniowie klas I–III, i aby było bezpiecznie, uczą się w różnych częściach budynku. Rodzice powinni być odpowiedzialni i dbać o bezpieczeństwo wszystkich uczniów” – komentuje Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, cytowany przez “Rzeczpospolitą”.
Dziennik pisze też o zapowiedzi Ministerstwa Edukacji i Nauki, że jeśli takich otwieranych szkół będzie więcej, trzeba będzie zmienić przepisy.