Wszystko to służyć ma ochronie środowiska. Unia Europejska już od dłuższego czasu walczy z emisją spalin przez pojazdy mechaniczne. Nie tak dawno temu, wprowadzona w życie została norma CO2 o nazwie Euro 6. Jednak mówi się już o nowym rozwiązaniu, zaplanowanym przez unijnych urzędników.
Norma Euro 7 ma jeszcze bardziej zaostrzyć ograniczenia. W ramach tej inicjatywy, będącej częścią Europejskiego Zielonego Ładu, zostaną opracowane surowsze normy emisji dla wszystkich samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych i autobusów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi. Rozważane są trzy warianty Euro 7. Pierwszy i drugi mają zaostrzyć jedynie wymogi dotyczące emisji, które obowiązują już dzięki normie Euro 6. Największe kontrowersje budzi jednak trzeci wariant.
Według niego, by wyegzekwować odpowiednią emisję, w każdym nowym pojeździe miałyby znaleźć się urządzenia monitorujące, informujące o parametrach pracy samochodu i jego pozycji. Dzięki temu, przez cały czas użytkowania auta, europejscy urzędnicy mieliby wgląd w to, czy pojazd spełnia wszystkie normy. Ich złamanie wiazałoby się nawet z tym, że samochód nie przeszedłby przeglądu technicznego. W efekcie, jazda nim skończyć się może dla kierowcy utratą dowodu rejestracyjnego.
A do czego potrzebna jest informacja o lokalizacji? Dzięki niej, samochód będzie mógł automatyczne włączać tryb bezemisyjny w zależności od naszej lokalizacji. Oznacza to, że hybrydowe auto mogłoby samoczynnie przejść w tryb elektryczny bez ingerencji kierowcy. Działoby się to właśnie na podstawie danych GPS.
Polecany artykuł:
Poza pozostawaniem pod stałą obserwacją, wprowadzenie takiego rozwiązania oznaczałoby dla kierowców wyższe koszty. Kupno samochodu wyposażonego w tego rodzaju aparaturę monitorującą, wiązałoby się z większym wydatkiem. Należy też zaznaczyć, że norma Euro 7 miałaby obowiązywać nie tylko w samochodach wyprodukowanych na terenie Unii Europejskiej, ale także we wszystkich autach importowanych na stary kontynent.
Prace nad wprowadzeniem normy Euro 7 trwają. Wiadomo, że ma być to ostatni krok, przed ostatecznym wyeliminowaniem z rynku pojazdów spalinowych.