To już druga noc, którą tysiące osób spędziło na ulicach miast i wsi na północy Maroka. Ludzie obawiają się wstrząsów wtórnych po piątkowym trzęsieniu ziemi, które okazało się jednym z najsilniejszych w historii tego kraju.
Rośnie bilans ofiar trzęsienia ziemi w Maroku. Trwa akcja ratunkowa
Rząd w Rabacie potwierdził do tej pory ponad 2 tysiące ofiar śmiertelnych i ponad 2 tysiące rannych, w tym ponad 1400 ciężko.
Jak przyznaje Czerwony Krzyż, następne dwie doby będą "krytyczne" dla odnalezienia osób uwięzionych pod gruzami. Gdy minie kolejnych 48 godzin znacznie zmaleją szanse znalezienia żywych.
W poszukiwaniu ocalałych bierze udział wojsko marokańskie i służby obrony cywilnej. Na obszarach dotkniętych trzęsieniem ziemi rozkładane są namioty, udzielana pierwsza pomoc, rozdawana woda i żywność.
Rabat zwrócił się o pomoc do Hiszpanii
Skutki trzęsienia ziemi w Maroku są na tyle poważne, że rząd zwrócił się do Hiszpanii o udzielenie pomocy humanitarnej - poinformował Jose Manuel Albares, hiszpański minister spraw zagranicznych zapewniając jednocześnie wysłanie ekip ratowniczych na tereny ogarnięte kataklizmem.
Służby muszą dotrzeć do najbardziej poszkodowanych wiosek w Górach Atlas, gdzie drogi zostały zablokowane przez spadające skały.
Kilkudziesięciu strażaków z hiszpańskiej Andaluzji - Huelvy, Kadyksu i Malagi wyjechało do Maroka już w sobotę wieczorem promem z Algeciras. Będą pomagali za pośrednictwem organizacji Strażacy bez Granic (BUSF) oraz Strażacy dla Świata. W skład grup ratowniczych wchodzą specjalnie przeszkolone do lokalizowania ludzi pod gruzami psy.