Do tragicznego pożaru hotelu doszło we wtorek nad ranem (21 stycznia) w ośrodku narciarskim Kartalkaya w prowincji Bolu na północnym zachodzie Turcji. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pożar wybuchł w restauracji, po czym szybko rozprzestrzenił się na inne części 11-kondygnacyjnego budynku. Jak podał serwis Daily Sabah, w hotelu przebywało wówczas 234 gości. Najprawdopodobniej nie było wśród nich obcokrajowców.
Z relacji portalu Daily Sabah wynika, że na miejsce skierowano straż i ratowników z okolicznych miast. Do pomocy ruszyli też lokalni mieszkańcy i ludzie przebywający w okolicznych hotelach.
Na nagraniach widać płomienie pochłaniające górne piętra budynku i dach mieszczącego się na stromym zboczu hotelu. Zdesperowani ludzie próbowali uciekać przed płomieniami po zwieszonych przez okno związanych prześcieradłach. Jeden ze świadków tragedii, pracujący w sąsiednim hotelu Baris Salgur, powiedział mediom, że był w swoim pokoju, gdy usłyszał krzyki.
„Widziałem ludzi, którzy krzyczeli z okien, prosząc o pomoc. Przynieśliśmy liny, poduszki i koce. Zanim przybyli strażacy, dwie kobiety wyskoczyły z górnych pięter" – relacjonował mężczyzna.
Inny świadek, Asli Atmaca, powiedział, że przyniósł na miejsce materace, by łagodzić skutki upadku dla tych, którzy skakali z oien.
„Mimo naszych starań wiele osób straciło życie dosłownie na naszych oczach. To straszne" – powiedział świadek.
Necmi Kepcetutan, instruktor jazdy na nartach, który był jednym z gości hotelu, przekazał, że obudził się, gdy w budynku zapanował chaos. Jak dodał, pomógł uratować ok. 20 osób.
„Dym był duszący, ludzie mieli problem ze znalezieniem wyjścia ewakuacyjnego” - powiedział mężczyzna telewizji NTV.
Polecany artykuł:
Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana.
Leżący ok. 300 km na wschód od Stambułu resort Kartalkaya to jeden z głównych kierunków zimowych wyjazdów w Turcji. Obecnie w kraju trwają ferie, więc ośrodki są pełne gości.
Polecany artykuł: