Spis treści
- Wypadek w kopalni Pniówek: Ile osób nie żyje?
- Kopalnia Pniówek: Jaki jest stan poszkodowanych?
- "Najwyższe stopnie oparzeń"
- 96 proc. oparzeń ciała
Wypadek w kopalni Pniówek: Ile osób nie żyje?
Dramatyczne informacje dotyczące wypadku w kopalni Pniówek. Wiadomo już, że co najmniej pięć osób nie żyje, siedem wciąż jest poszukiwanych. - Widzimy, jak ogromna ofiarność ratowników doprowadziła do tragedii wśród tych, którzy są aniołami stróżami. Dziś wiemy, że to ryzyko padło także na nich, że tych siedmiu ratowników, którzy poszli ratować górników, będą ponosili bardzo wysoką cenę, albo najwyższą cenę - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Jak podkreślił premier, wciąż trwa walka o życie poszkodowanych.
Kopalnia Pniówek: Jaki jest stan poszkodowanych?
- Chcę zapewnić wszystkich członków rodzin poszkodowanych, że opieka, którą staramy się zapewnić dla poszkodowanych, to opieka najwyższej jakości. Mamy do czynienia zarówno z osobami, które mają bardzo rozległe, bardzo głębokie poparzenia, w skalach, którymi operujemy to są te najwyższe stopnie oparzeń - powiedział minister zdrowia, Adam Niedzielski.
"Najwyższe stopnie oparzeń"
- Tutaj jest opieka na poziomie światowym. Z 25 osób, które zostały do tej pory poszkodowane, pięć osób niestety nie żyje, 10 osób przebywa w Siemianowicach Śląskich - to są najcięższe z punktu widzenia oparzeń osoby poszkodowane. Cztery osoby przebywają na intensywnej terapii. pozostałe są zaopatrywane, wykorzystując najlepsze możliwe terapie, które mogą być stosowane w centrum - podkreślił Niedzielski. - Czterech z tych pacjentów jest w na tyle dobrym stanie, że zostali skierowani do komory hiperbarycznej, gdzie są leczeni przy użyciu terapii - dodał.
96 proc. oparzeń ciała
Szpital w Siemianowicach, do którego trafili poszkodowani to najwyższej klasy ośrodek w Polsce. - Cała załoga oddana, doświadczona, dobrze wyszkolona - zrobi wszystko, żeby uratować poszkodowanych. Ta empatia dla ludzi to jest coś, czego zawsze brakuje. Nasi pracownicy są tymi właściwymi - powiedział dyrektor placówki Mariusz Nowak.
Jak przyznał, rokowania pacjentów są poważne. - Chciałbym powiedzieć jak najbardziej optymistycznie, ale sprawa jest poważna. Zrobimy wszystko, co się da. To jest najważniejsze z naszego punktu widzenia. Natomiast rokowania są poważne - podkreślił Nowak.
Jak przyznał, jeden z pacjentów miał 96 proc. poparzeń ciała, został przewieziony do placówki około 2 w nocy i zmarł. Był to pierwszy z przewiezionych do placówki pacjentów.
Wciąż trwa akcja ratownicza.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!