AFP podkreśla, że wyspy Tonga po uderzeniu w wybrzeża silnej fali, będącej następstwem sobotniej erupcji podwodnego wulkanu na południowym Pacyfiku, są pozbawione połączeń internetowych i telefonii komórkowej, a kataklizm odciął kabel komunikacyjny, łączący archipelag ze światem. Z kolei chmura popiołu wulkanicznego uniemożliwia lądowanie tam samolotów.
W takich okolicznościach wiadomości sporadycznie wydostają się z wysp dzięki nielicznym telefonom satelitarnym. Według Czerwonego Krzyża skutkami trzęsienia może być dotkniętych do 80 tys. ze 105 tys. mieszkańców Tonga.
W poniedziałek służby Australii i Nowej Zelandii wykonywały loty nad Tonga, by ocenić skalę strat. "Wiemy, że zniszczenia są znaczne" - powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Dodała, że najważniejszą potrzebą jest zabezpieczenie dostaw wody pitnej, ponieważ pył wulkaniczny prawdopodobnie zanieczyścił zbiorniki słodkiej wody.
Archipelag Tonga znajduje się w tzw. pierścieniu ognia, czyli w otaczającej Ocean Spokojny strefie ciągłych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych.