Prezes firmy Kyodo Senpaku, Hideki Tokoro, z czapką w kształcie wieloryba na głowie witał potencjalnych klientów „bezobsługowego sklepu”, na który składają się trzy automaty ustawione w dzielnicy Motomachi, pełnej luksusowych butików i rzemieślniczych piekarni.
Firma wystawiła niedawno dwa podobne zestawy automatów w Tokio i planuje w przyszłym miesiącu umieścić kolejny w Osace, licząc na zwiększenie ich liczby do 100 w ciągu pięciu lat.
„Wiele ważnych supermarketów boi się nękania ze strony grup sprzeciwiających się połowom wielorybów, więc nie będą wykorzystywać ich mięsa. Jest jednak wielu ludzi, którzy chcą jeść wieloryby, ale nie mogą” – twierdzi Tokoro. Jego zdaniem automaty są odpowiedzią na to zapotrzebowanie.
W maszynach sprzedawane są głównie części wielorybów złowionych w Japonii, a ceny za porcję wahają się od tysiąca do 3 tys. jenów (8-23 USD) – poinformował rzecznik firmy.
Rząd Japonii utrzymuje, że jedzenie wielorybów jest częścią japońskiej kultury, ale konsumpcja mięsa tych morskich ssaków stopniowo i konsekwentnie spada od lat 60. XX wieku, odkąd coraz bardziej dostępne stają się inne źródła białka.
W 2021 roku całkowita konsumpcja mięsa wielorybów w Japonii wyniosła ok. 1000 ton, w porównaniu z 2,6 mln ton kurczaków i 1,27 mln ton wołowiny – wynika ze statystyk rządowych. W szczytowym roku 1962 Japończycy spożyli 233 tys. ton mięsa wielorybów.
Według obrońców przyrody automaty sprzedające mięso tych zwierząt są desperacką próbą ożywienia spadającego zainteresowania konsumentów. „Większość Japończyków nigdy tego nie próbowała. Jak więc może to być nazywane ogólnokrajową kulturą, skoro nikt w niej nie uczestniczy?” - pytała przedstawicielka organizacji Whale and Dolphin Conservation (WDC) Katrin Matthes.
Międzynarodowa Komisja Wielorybnictwa zakazała komercyjnego połowu wielorybów w 1986 roku, ponieważ niektórym gatunkom tych zwierząt zagroziło wymarcie. Japonia w dalszym ciągu prowadziła jednak połowy, oficjalnie w celach badawczych. W 2019 roku wystąpiła z Komisji i wznowiła połowy komercyjne – przypomina Reuters.