Gdzie są "trupy na ulicach"?
Kto jeszcze nie śledzi ekipy "To nie z mojej karetki" niech szybko to nadrobi. Wczoraj na ich fanpage’u pojawił się post z dołączonym zdjęciem, które na pierwszy rzut oka niewiele mówi, ale w połączeniu z opisem daje piorunujące wrażenie. Przypomnijmy, że w Polsce zbliżamy się prawdopodobnie znów do szczytu zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2. Od kilku dni notujemy ponad 20 tys. nowych zakażeń na dobę, wciąż też utrzymuje się bardzo wysoki wskaźnik zgonów.
"Tak mniej więcej przedstawiał się obraz na monitorze dyspozytora medycznego z 999, w Polsce, w dniu 20.03.2021 roku. Prawie wszystkie wezwania miały związek z COVID-19. W tym dniu również, po raz kolejny, MZ podało liczbę osób, u których w ostatniej dobie potwierdzono obecność wirusa SARS-CoV-2: 26 405." - piszą twórcy fanpage’a. Dalej odpowiadają na pytanie osób negujących pandemię, którzy w Warszawie szukali "trupów na ulicy".
"Wszystkim, którzy poszukują 'trupów na ulicy', polecamy ostatnie doniesienia medialne, pod hasłem: 'umarł na ulicy, nie było wolnej karetki'. Dlaczego nie było? Bo jeżdżą po województwie i szukają wolnego miejsca w szpitalach, dla duszących się pacjentów. Na razie, to są właśnie te 'trupy na ulicach'."
Ukryte ofiary śmiertelne epidemii COVID-19
Z powodu COVID-19 zmarło w Polsce prawie 50 tys. osób. O tych zgonach wiemy, ale to nie jedyne ofiary śmiertelne epidemii. Pod względem liczby zmarłych rok 2020 był najczarniejszym rokiem od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. W samym 2020 roku wystawiono o ponad 70 tys. aktów zgonu więcej niż w roku ubiegłym. W ciągu niecałych 53 tygodni zmarło ponad 480 tys. osób, w tym ponad 28,5 z powodu COVID-19 (lub współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami).
Część tych nadwyżkowych zgonów to tzw. ukryte ofiary epidemii. Osoby, które nie zdążyły otrzymać pomocy na czas z powodu niewydolności polskiej ochrony zdrowia.