Wszystko zaczęło się w sobotę, gdy sąsiadka 83-latki została powiadomiona, że jej starsza przyjaciółka zaginęła. 38-letnia Tamara Longmuir nie zwlekając długo postanowiła włączyć się w poszukiwania seniorki. - Pojechałam ciężarówką, aby przeszukać farmę i pola, ale nie było po niej śladu - relacjonowała Longmuir dla "Sky News". Kobieta przekonała także swoją rodzinę, aby pomogli jej w poszukiwaniach starszej kobiety. Przeszukując teren zauważyli przerażająco głośno miauczącego czarnego kota zaginionej. Tamara już wtedy wiedziała, że to dobry znak, bo kot Piran jest bardzo przywiązany do swojej właścicielki i wszędzie za nią chodzi. - Bez kota czekającego przy bramie do tego pola, poszukiwania mogłoby potrwać godziny, zanim ja lub ktokolwiek inny sprawdziłby to miejsce – mówiła sąsiadka.
Szok! Kot uratował swoją 83-letnią właścicielkę
Okazało się, że 83-latka spadła do prawie 21 metrowego wąwozu, w którym płynęła rzeka. Młodsza kobieta przekonana, że Piran pilnuje swojej właścicielki postanowiła zejść. Schodząc usłyszała odpowiedź na swoje wołanie.
- Wtedy szybko zdałam sobie sprawę, że moja sąsiadka była w wąwozie 21 metrów niżej. Przeleciała przez drut kolczasty i leżała w strumieniu. Wydaje nam się, że była tam od wielu godzin – relacjonowała kobieta.
Okazało się, że seniorka nie jest mocno poraniona. - Po przejściu przez te zasieki wyglądałam gorzej niż ona - opisuje Tamara Longmuir. Kornwalijska policja z Bodmin napisała na swoim facebookowym profilu, że kobieta w stabilnym stanie została zabrana śmigłowcem do szpitala. Policjanci dodali także, że kot Piran uratował jej życie.