Sprawa dotyczy wpisu na portalu społecznościowym z listopada ub.r., w którym – komentując wpis prezydenta Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA - Żulczyk nazwał go "debilem". Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej. Akt oskarżenia wpłynął do warszawskiego Sądu Okręgowego pod koniec marca.
Sąd nie umorzył sprawy. Jakub Żulczyk może spędzić 3 lata w więzieniu
W poniedziałek sąd zebrał się na posiedzeniu, którego celem było rozpatrzenie wniosku obrony o umorzenie sprawy. Uzasadniając wniosek, pełnomocnik Żulczyka mec. Krzysztof Nowiński zwracał uwagę na występującą w niej dychotomię.
- Z jednej strony mamy do czynienia z organem konstytucyjnym, z jednym z najpoważniejszych polityków w tym kraju, wywodzącym się z partii rządzącej, z nieograniczonymi możliwościami, jeśli chodzi o realną władzę (…), z drugiej strony mamy obywatela, który napisał post na Facebooku – mówił. Jak dodał, fakt, że jest to "poczytny pisarz", ma w tej sprawie drugorzędne znaczenie.
Adwokat podkreślał, że na sformułowanie użyte przez Żulczyka trzeba patrzeć w szerszym kontekście.
- Jakub Żulczyk nie stanął z tym napisem pod Pałacem Prezydenckim, napisał szerszy tekst, który spuentował tą wypowiedzią" – wskazał. Jak tłumaczył, sam wpis miał charakter felietonu, czyli formy, który rządzi się określonymi prawami. "Ta wypowiedź nie miała charakteru nieracjonalnej zniewagi, miała charakter ostrej, ale mimo wszystko krytyki – podkreślił Nowiński.
Głos przed sądem zabrał również sam Żulczyk.
- Owszem, moja wypowiedź była ostra i nacechowana językiem potocznym (…), ale była to krytyka uzasadniona, krytyka, co do której mam też kompetencje wynikające z wykształcenia – mówił. - Na pewno spoczywa na mnie większa odpowiedzialność za słowo niż na obywatelu, który nie ma takich zasięgów jak ja, ale użyłem tego słowa z premedytacją i celem tego nie było zwrócenie na siebie uwagi ani wykpienie czy upokorzenie człowieka, który pełni funkcję prezydenta, pana Andrzeja Dudy, tylko krytyka jego bardzo nierozsądnych zachowań – którą podtrzymuję.
- Prezydent Duda użył na wiecu wyborczym sformułowania: +LGBT to nie ludzie+, czyli odczłowieczył dużą część społeczeństwa i nie został z tego powodu pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Widzę w tym pewną niesprawiedliwość – dodał Żulczyk.
Oddalenia wniosku obrony – bez szerszego uzasadnienia – domagała się z kolei prokuratura.
Sąd zdecydował o nieuwzględnieniu wniosku. Jak wskazał sędzia Tomasz Grochowicz, obrona powoływała się na możliwość umorzenia postępowania w momencie, gdy czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego lub gdy jego szkodliwość społeczna jest znikoma. Jego zdaniem jest jednak zbyt wcześnie, by ocenić, czy w sprawie faktycznie wystąpiła któraś z tych przesłanek.
Nie wyznaczono jeszcze pierwszego terminu rozprawy. Prawdopodobnie odbędzie się ona na przełomie października i listopada.
Pisarz oskarżony jest z art. 135 par. 2 Kodeksu karnego; grozi mu do 3 lat więzienia.