Wstrząsające zajście szczegółowo opisuje „Nowaja Gazieta”, liberalna rosyjska gazeta, a także ukraiński portal pravda.com.ua. Według informacji podanych przez media szkoły w Rosji dostały od władz specjalne nagranie, które tłumaczy aktualną sytuację na Ukrainie, jako „operację pokojową”. Jednak nie wszyscy uczniowie chcą wierzyć tej propagandzie. Jednym z nich jest 12-letni Kiryłło, uczeń z jednej z moskiewskich szkół, który ma korzenie ukraińskie. - Zapytałem: dlaczego Putin rozpoczął wojnę? - opowiedział chłopiec dziennikarce „Nowaja Gazieta”, która musiała zastosować w tym miejscu cenzurę. W Rosji słowo "wojna" jest zakazane. W klasie miała rozpocząć się dyskusja na temat obecnej sytuacji. Część z uczniów opowiedziała się po stronie Kiryłła. Po zdarzeniu, policja przyszła do domu 12-latka.
CZYTAJ TAKŻE: Mistrz Ukrainy w sambo zginął podczas nalotu. Miał 16 lat
12-latek zapytał w szkole o wojnę, dzień później przyszli po niego
Na pytanie 12-letniego ucznia, nauczycielka historii powiedziała, że Rosja nie prowadzi wojny, a jedynie „specoperację”.
- Odpowiedziała, że to "specjalna operacja" i że "nie wie dokładnie, gdzie są teraz nasze wojska, ale gdyby zatrzymały się w połowie drogi, agresja ukraińska trwałaby nadal" – mówi chłopiec w rozmowie z Iriną Lukyanovą z „Nowaja Gazieta”.
Jak dodał: Niewielka część klasy była po mojej stronie, też zadawali pytania. Potem jeszcze zapytałem, dlaczego ktoś to w ogóle zaczął i kiedy to wszystko się skończy. Powiedziała, że rozpoczęła to Ukraina i zakończy się, gdy Ukraina skapituluje. Przyparta do ściany nauczycielka tłumaczyła dalej, że w Ukrainie kwitnie nazizm, a za informacjami o wojnie stoją specjaliści z Ukrainy i Stanów Zjednoczonych.
Policja ściga 12-letniego Kiryłła
Chłopiec nie dał się przekonać i po lekcji krzyknął na korytarzu „Chwała Ukrainie”. Sprzeciw Kiryłła i części uczniów miał swój ciąg dalszy. Jak powiedziała dziennikarzom matka Kiryłła, zadzwonił do niej nieznajomy numer. Kobiecy głos przekazał jej, że ma wstawić się na policję, by porozmawiać o zachowaniu jej syna. Matka chłopca odpowiedziała, że poczeka na oficjalne wezwanie. Następnego dnia, zadzwonił do niej dyrektor. Przekazał, że ma przyjść po swoje dziecko i zabrać je do domu.
4 marca do mieszkania rodziny Kiryłła zapukała policja. Według relacji chłopiec nie otworzył policji drzwi, mimo że ta dobijała się przez pół godziny. Funkcjonariusze mieli zostawić w drzwiach wezwanie z datą przesłuchania oraz groźbą "doprowadzenia do więzienia" w przypadku niestawiennictwa. Dodatkowo wyłączono w mieszkaniu prąd.