Odpowiednie udokumentowanie każdego przypadku wymaga czasu i wysiłku. Ale musimy to zrobić, aby zebrać dowody, i aby nie było więcej opowieści o tym, że te zdarzenia zostały sfabrykowane - skomentował prokurator. Tkałenko powiedział także, że wierzy w to, iż rosyjscy żołnierze umyślnie pozostawiali ciała Ukraińców na ulicach i zabraniali ich pochówku. Miało to na celu zastraszenie mieszkańców. „The Guardian" przytacza trzy opisywane przez Tkałenkę przypadki stosowania przez Rosjan tortur wobec cywilnej ludności obwodu kijowskiego. Wedle wiedzy prokuratora, w wiosce Motyżyn Rosjanie zatrzymali dziewięć osób, które według nich pomagały ukraińskiej armii - sześć z nich zakatowano na śmierć, reszcie udało się przeżyć.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski żołnierz zdradził TAJNY PLAN Putina. „Wszystko zrównamy z ziemią”
Wstrząsające opisy zbrodni pod Kijowem
Władzę pracują także nad zbadaniem zbrodni we wsi Dymer, leżącej na północ od Kijowa, której ofiarami mogło paść około 40 osób.
- Byli wykorzystywani do pracy przymusowej. Kazali im kopać ich własne groby i złamali im palce. Strzelali blisko ich głów i między nogami (...) Zostali powieszeni, ich ręce były powykręcane" - przekazał kijowski prokurator.
Kolejne śledztwo dotyczy klubu golfowego niedaleko miejscowości Makarów. Okupanci mieli wykorzystywać klub jako swoją główną siedzibę i przetrzymywać tam grupę miejscowych, którzy zostali następnie zmuszeni do kopania własnych grobów, pobici i pogrzebani żywcem. Prokurator przekazał także, że sprawy dotyczące gwałtów prowadzone przez prokuratorów w obwodzie kijowskim są liczone w dziesiątkach.
Komentując zachowania rosyjskich żołnierzy na Ukrainie, Tkałenko zaznaczył, że "trudno jest powiedzieć, co dzieje się w ich głowach, jednak zakładałbym, że rosyjska armia składa się z ludzi, których nie stać było na udzielenie łapówki, aby uniknąć poboru. Oni ukradli nawet bojlery".