W ćwiczeniach wzięło udział ponad 100 rosyjskich żołnierzy. Jak podał rosyjski MON, "siły przećwiczyły symulowane elektroniczne wystrzelenia mobilnych systemów rakiet balistycznych Iskander (o zasięgu 500 km) zdolnych do przenoszenia broni jądrowej". Próba mała miejsce w obwodzie kaliningradzkim, tuż przy granicy z Polską.
Celem "ataków" miały być wyrzutnie, lotniska, skupiska sprzętu czy też stanowiska dowodzenia "potencjalnego wroga". Jak czytamy, Iskandery "wykonywały starty pojedyncze oraz grupowe". Wyrzutnie rakietowe wykonywały potajemne "natarcie" na obszar pozycyjny, a następnie ćwiczyły usuwanie Iskanderów przed uderzeniem odwetowym. Zgodnie z ideą ćwiczeń mogło to mieć charakter nuklearny. Po wystrzeleniu rakiet okręty Floty Bałtyckiej "opracowały działania w warunkach skażenia radiacyjnego i chemicznego terenu" - podał MON.
Rosja i Putin straszą Zachód
Dodajmy, że Władimir Putin 27 kwietnia powiedział, że Rosja odpowie krajom, "które zamierzają interweniować w wydarzenia w Ukrainie", "takimi środkami, którymi nikt nie może się pochwalić". Następnie szef Służby Wywiadu Zagranicznego Siergiej Naryszkin zasugerował, że celem może być Polska. Według wywiadu polska armia może wkroczyć do zachodnich regionów Ukrainy i ma pracować nad takim scenariuszem ze Stanami Zjednoczonymi.
Czym są Iskandery?
Iskandery to lądowe pociski balistyczne znajdujące się na mobilnej platformie. Ich zasięg wynosi od 500 do 700 km. Iskandery mogą przenosić m.in. głowice jądrowe. Mają po siedem metrów długości, ważą nawet cztery tony. Osiągają prędkość 7,5 tys. km/h. Rosyjskie Iskandery stacjonują m.in. w Kaliningradzie. Wystrzelone, w Warszawie znalazłyby się w niecałe trzy minuty.