Niektóre ekosystemy, a także populacje zwierząt i roślin zniszczono do tego stopnia, że mogą zostać bezpowrotnie utracone. Zagrożone są m.in. szlaki migracyjne wielu gatunków ptaków. Ponadto w kraju doświadczonym przez konflikt zalega ponad 200 tys. ton złomu (wojskowego) - oznajmiła Marcela Czernochova z czeskiej organizacji ekologicznej Arnika.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w Donbasie na wschodzie Ukrainy, gdzie ostrzeliwane są m.in. zakłady przetwórstwa ropy naftowej. "Wybuchy, pożary lub podtopienia na (tych) terenach zanieczyszczają wodę, powietrze i glebę niebezpiecznymi substancjami, które mogą pozostawać w środowisku przez dziesięciolecia" - ocenił rzecznik czeskiego oddziału Greenpeace Lukasz Hrabek.
Jak poinformował ukraiński ekolog Ołeksij Anhurec, szacunkowa wielkość emisji zanieczyszczeń w wyniku bombardowań i ostrzału magazynów ropy od początku wojny przekroczyła już 290 tys. ton, czyli tyle, ile "produkuje" duży zakład metalurgiczny w ciągu półtora roku.
"Wszystkie toksyczne substancje w glebie (które przeniknęły do niej w wyniku działań wojennych - PAP) mogą przedostawać się bezpośrednio do żywności lub łańcucha pokarmowego (zwierząt). Ukraina jest nazywana spichlerzem świata, więc wojna odbije się bardzo boleśnie na niektórych biedniejszych krajach, gdzie istnieje realne zagrożenie głodem" - podkreśliła Czernochova.
Wcześniej ukraińskie władze i media informowały, że rosyjskie wojska podejmują działania wymierzone w sektor żywnościowy zaatakowanego państwa. Siły najeźdźcy miały dotąd wywieźć z okupowanych terenów Ukrainy co najmniej 25 proc. zasobów zboża, czyli około 400 tys. ton z 1,5 mln ton zebranych przed rozpoczęciem inwazji. Ponadto rosyjskie okręty blokowały w ostatnich tygodniach miliony ton ukraińskiego ziarna składowanego w portach na wybrzeżu Morza Czarnego.
W połowie lipca stacja CNN przekazała za władzami w Kijowie, że siły najeźdźcy celowo bombardują uprawy zbóż pociskami zapalającymi, by wywołać globalny kryzys żywnościowy. "Każdego dnia wybuchają duże pożary, setki hektarów pszenicy, jęczmienia i innych zbóż już się spaliły (...) By uratować choć część plonów, mieszkańcy wsi pracują z maszynami obok ściany ognia", a Rosjanie celowo nie pozwalają gasić pożarów - poinformowano w komunikacie policji obwodu chersońskiego na południu Ukrainy.