Nie milkną echa meczu Polska - Anglia na Stadionie Narodowym w Warszawie. Polska reprezentacja wywalczyła punkt po tym jak w praktycznie ostatniej akcji meczu wyrównującego gola zdobył Damian Szymański po dośrodkowaniu Roberta Lewandowskiego. Jednak po tym spotkaniu w angielskich mediach więcej niż o samym meczu mówiło się o zachowaniu Kamila Glika, który pod koniec pierwszej połowy meczu starł się z angielskim obrońcą Kylem Walkerem.
Obrońca reprezentacji Anglii Harry Maguire stwierdził, że polski zawodnik w pewnym momencie pokazał wobec Walkera tzw. "monkey gesture". To gest uważany za rasistowski, gdy pokazuje się go wobec czarnoskórych osób. Angielska federacja oficjalnie oskarżyła Kamila Glika o rasizm, a sprawą zajmuje się już międzynarodowa federacja piłkarska.
Jak jednak informuje portal WP sportowefakty.pl, Kamil Glik rzeczywiście wykonał pewien gest w stronę Kyle'a Walkera, ale był to po prostu gest otwarcia i zamknięcia dłoni, który sugeruje zawsze, że osoba wobec której go pokazujemy "za dużo gada, zbyt dużo dyskutuje".
Wobec oskarżeń Anglików rozpętała się burza. Sędziowie w pomeczowym protokole w ogóle nie odnotowali zachowania Kamila Glika. Coraz więcej faktów świadczy na korzyść Polaka, ale strona angielska swoich oskarżeń nie wycofała. Dlatego postanowił zareagować prezes PZPN Cezary Kulesza, który chwilę po meczu zapewnił, że stoi murem za Kamilem Glikiem. A ostatnio w rozmowie z kanałem "Cioną po oczach" stwierdził, że polska strona powinna oskarżyć Anglików o pomówienie wobec Kamila Glika.
- Czekam na decyzję UEFA, bo moim zdaniem to my teraz powinniśmy oskarżyć piłkarza, który niesłusznie oskarża naszego piłkarza. To wywołuje tylko niepokój wśród naszych kibiców i staje się takim tematem europejskich. Każdy o tym mówi na dzień dzisiejszy. Wierzę w to, że Kamil nie mówił tego, bo jest zawodnikiem, który nie ma 18 lat, w jego zespołach, w których grał wcześniej, też byli piłkarze tacy, którzy dzisiaj go oskarżają i nie było żadnych konfliktów - powiedział prezes PZPN.
Jak dotąd żadnych oficjalnych kroków jednak polska strona jeszcze nie podjęła, ponieważ najpierw należy poczekać na decyzję UEFA w tej sprawie.