Powódź zabrała im wszystko

i

Autor: Pixabay "To nie jest smutne, to jest tragiczne"

Polska na ucho

Powódź zabrała im wszystko. Mówią, co jest teraz najgorsze

2024-10-03 8:49

Wrócili do zalanych mieszkań, pokrytych szlamem, smrodem. Kresek wyznaczających poziom wody na ścianie nie da się ukryć. Starty materialne to jedno. Ale utrata wiary w dom, w bezpieczne miejsce jest równie dramatyczna. Tak wygląda powódź w 2024 roku na Dolnym Śląsku, Śląsku i w Opolskim.

"Potop" jest kolejnym reportażem w cyklu Michała Poklękowskiego "Polska na ucho". Tym razem Dariusz Brombosz ruszył do miejsc dotkniętych powodzią. Rozmawia z ludźmi, którzy stracili wszystko. Ale chcą się też szybko podnieść. Powrót do normalności jest ich największym marzeniem. Nie brakuje jednak relacji, porównań i szukania wsparcia.

Powódź z 1997 roku jest uznawana za największą katastrofę naturalną w dziejach Polski. Mówiliśmy o niej powódź tysiąclecia. Ale tegoroczny kataklizm, który dotknął Dolny Śląsk, Śląsk i Opole jest dużo poważniejszy.

Przeżyliśmy, to co było w 1997 roku. To, co jest teraz, to jest tragedia

A tych jest około 60 tys. Patrzyli jak woda patroszy ich mieszkania z tego co najcenniejsze. Straty materialne są liczone w milionach złotych, skala zniszczeń jest ogromna. We wsparcie poszkodowanych jest zaangażowanych ogrom Polaków – starsi i młodsi, biedni i bogaci. Niektórzy przychodzą pomagać z dorastającymi dziećmi. Atak żywiołu znów pokazał, że potrafimy się jednoczyć.

Byle wrócić do normalnego życia

Jesteśmy w Bodzanowie. Płynęła tu mała, niepozorna rzeczka, strumyczek. - Teraz 2,5 metra miała, zalała wszystko. Tragedia, do wyrzucenia to, co miałem. Mówili, że wały wytrzymają, ale mosty przerwało, straciłem cały dobytek. Mówić się nie chce. Od nowa trzeba budować, tylko skąd, jak i kiedy, to jest nie do opisania. Woda przyszła szybko. Pomogli nam ludzie, trzeba im dziękować – opowiada jeden z poszkodowanych. I dodaje, że wszystkiego jest pod dostatkiem, ale teraz, kiedy woda opadła rąk do pracy brak. I aż trudno uwierzyć, że taki mały strumyk zrównał z ziemią Bodzanów.

Ciężko będzie się z tego podnieść. To nie jest smutne, to jest tragiczne. Mam przed oczami '97 rok i teraz, i nie ma porównania

Mamy żywność, ale brak nam siły i to jest teraz problem. Ręce wysiadają, bolą

"Zasuwamy od rana do wieczora, żeby zdążyć przed zimą"

We wsiach i miejscowościach dotkniętych powodzią trwa wielkie sprzątanie. Ludzie chcą zdążyć przed zimą, ale już wiedzą, ze nie wszystko uda się zrobić. - Trzeba sprzątać, od rana do wieczora na pełnych obrotach. A chodzi się jeszcze do pracy. Powoli ogarniamy. Ważne, żeby w domu było ogrzewanie - mówią powodzianie.

"Gdyby nie wolontariusze, to ludzie nie daliby rady. To, co pokazują w telewizji, to wycinek. Politycy robią zdjęcia w miastach, a tu by sobie buty pobrudzili, na tym mule" – mówi jedna z kobiet, która straciła dobytek.  

Wszystkim serdecznie dziękuję. Strażakom, przyjezdnym za ten odzew, który tutaj mamy – mówi łamiącym się głosem pan Mariusz. Posłuchajcie całego reportażu Dariusza Brombosza.

Jeśli masz ciekawy temat i chcesz dołączyć do grona autorów "Polski na ucho" napisz pod adres: [email protected].

Słuchaj więcej na Mediateka

i

Autor: Materiały własne Słuchaj więcej na mediateka.pl Link: https://mediateka.pl/polskanaucho/
Źródło: Powódź zabrała im wszystko. Mówią, co jest teraz najgorsze