Debata prezydencka w Końskich. Komentarz politologa prof. Kazimierza Kika
W Końskich (Świętokrzyskie) odbyła się debata, w której wzięli udział: popierany przez PiS Karol Nawrocki, kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia, Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Krzysztof Stanowski i Joanna Senyszyn. O wrażenia i wnioski wynikające z tej debaty PAP zapytała prof. Kazimierza Kika, politologa.
"Udział w debacie wzięli ludzie inteligentni, w tym względzie niczego nie można zarzucić kandydatom, natomiast nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to było spotkanie towarzyskie" – orzekł prof. Kik. Wyjaśnił, że sformułowane przez dziennikarzy pytania byłyby bardziej stosowne przy okazji wyborów do Sejmu, gdyż dotyczyły kwestii, na które prezydent RP nie ma pływu.
Zdaniem politologa, misją prezydenta są "sprawy fundamentalne, jak bezpieczeństwo, budowanie wspólnoty Polaków, strategia myślenia, zwłaszcza że dziś mamy niezwykle trudny moment, kiedy światowy ład, porządek postjałtański wali się w gruzy".
Jak wskazał Kazimierz Kik, w tak trudnym czasie prezydentem Polski powinna być osoba, która jest profesjonalistą "w myśleniu strategicznym", natomiast, jego zdaniem, sam sposób wyłaniania kandydatów do wyścigu prezydenckiego jest błędny i "ma charakter absolutnie niedostosowany do wymogów sytuacji, bo to są kandydatury partyjne". Ocenił, że osoby kandydujące na fotel prezydenta, mogłyby co najwyżej "przyuczać się do zawodu".
"Potrzebujmy na stanowisku prezydenta człowieka, który będzie eliminował polaryzację polityczną w kraju, będzie w stanie swoim autorytetem, swoją wiedzą, przywrócić wspólnotę Polaków, który będzie w stanie partycypować intelektualnie i politycznie w sferze międzynarodowej, w gronie prezydentów Europy i świata" – podkreślił Kik.
"Jeśli któryś z nich zostanie (prezydentem – PAP), oznaczałoby to dla Polski stratę czterech lat" – zaznaczył politolog.
"Zanim się przyuczą do zawodu, to kadencja mija, a Polska te lata straci, zwłaszcza w takich momentach, w których chcielibyśmy prezydenta (…), który jest (…) profesjonalistą, intelektualistą w zakresie wiedzy o świecie, stosunkach międzynarodowych, byłby partnerem dla innych".
Jak politolog ocenia poszczególnych kandydatów?
Zdaniem prof. Kika, "Hołownia wypadł tak jak zawsze", co nie jest niczym dziwnym, gdyż jest on "wychowankiem mediów", co stawia pod znakiem zapytania jego wiarygodność.
Zapytany o Karola Nawrockiego prof. Kik zaznaczył, że choć Nawrocki jest "doktorem historii", to ma on wątpliwości co do tego, czy Karol Nawrocki byłby prezydentem łączącym Polaków, gdyż jako były szef IPN "instytucji, która dzieliła Polaków, szukała wrogów i znajdowała tych, których podejrzewamy o to, że nie są patriotami", może mieć pewną zawodową skazę, która będzie mu w tym przeszkadzać.
Prof. Kik, zapytany o "wielkiego nieobecnego" podczas tej debaty, czyli Rafała Trzaskowskiego, odparł, że "z jego punktu widzenia była to dobra decyzja, bo on doskonale wie, że tam by nic nie zyskał".
"Myślę, że on by tam więcej stracił niż zyskał" – podkreślił politolog.
Kazimierz Kik przyznał, że w Polsce mamy do czynienia z wielką polaryzacją społeczeństwa, która "się pogłębia i jeszcze pogłębi", do czego przyczyniła się ta podwójna debata prezydencka – jedna zorganizowana przez TV Republika, TV wPolsce, a druga TVP, TVN i Polsatu. "To bardzo niedobrze, że media idą tą drogą" – zaznaczył, ale zaraz dodał, że to nie jest winą mediów, tylko polityków.
Politolog zaznaczył, że tak nie powinna wyglądać demokracja, bo "sama filozofia tych wyborów, to jest filozofia wyborów partyjnych". Podkreślił, że "główni kandydaci są kandydatami partyjnymi", zwłaszcza Trzaskowski i Nawrocki.
Zdaniem prof. Kika, interesujące, w kontekście wyborów, jest to, że w KO trwa walka pomiędzy Donaldem Tuskiem a Rafałem Trzaskowskim o przywództwo, natomiast w przypadku Karola Nawrockiego jest on "instrumentem Jarosława Kaczyńskiego".