Dwóch Polaków wspinało się w weekend na Zugspitze, najwyższy szczyt górski w Niemczech. Góra znajduje się na granicy niemiecko-austriackiej. Podczas zejścia pogorszyła się jednak pogoda, a do tego zaczęło się ściemniać. W związku z tym alpiniści postanowili rozbić biwak i spędzić noc na grani. Planowali, że kolejnego dnia, gdy warunki będą lepsze, zejdą do doliny.
W niedzielę (14 listopada) okazało się jednak, że pogoda jeszcze się pogorszyła. Mężczyźni wezwali na pomoc ratowników górskich.
Jak czytamy na stronie donald.pl, 15 ratowników wjechało na szczyt Zugspitze kolejką, a następnie w zawiei śnieżnej zjechali 300 metrów do obozowiska Polaków. Co ciekawe, kiedy pojawili się na miejscu zastali tylko jednego z nich. Był to 41-latek, który nabawił się kontuzji kolana. Jak się okazało, drugi z Polaków postanowił samodzielnie zejść z góry.
Ratownicy ruszyli za nim, dogonili i zatrzymali. Alpinista odmówił jednak współpracy, mówiąc, że nie potrzebuje pomocy. Dlaczego? Okazało się, że przyczyną był brak ubezpieczenia. Polak bał się, że za akcję ratunkową będzie musiał zapłacić dużą kwotę. Dał sobie pomóc dopiero po otrzymaniu zapewnienia, że akcja ratunkowa nie będzie płatna.
Akcja ratunkowa zakończyła się sukcesem i obu mężczyzn sprowadzono bezpiecznie ze szczytu.