Jak wyjaśnia money.pl propozycja nazwana w mediach "podatkiem od zrzutek" jest w praktyce rozszerzeniem podatku od spadków i darowizn. W ustawie pojawił się między innymi kontrowersyjny zapis wskazujący, że opodatkowane będą datki od wielu darczyńców. W przypadku darowizn od osób obcych obowiązek podatkowy zaistnieje po przekroczeniu sumy wpłat na poziomie 54 180 zł. Obecnie podatek trzeba zapłacić, gdy obdarowany otrzymał od jednej osoby darowizny przekraczające kwotę wolną od podatku. Wysokość jest zależna od stopnia pokrewieństwa z osobą, której przekazujemy darowiznę.
Wprowadzenie nowych przepisów byłoby utrudnieniem między innymi dla osób, które organizują składkowe imprezy non profit. Podatek zapłacić musieliby również ci, którzy zbierają pieniądze na leczenie swoje, dzieci lub zwierząt na portalach takich jak zrzutka.pl. Dotyczyłby on również nowożeńców, dzieci, które przystąpił do komunii i otrzymały z tej okazji drogie prezenty, a nawet osób duchownych.
Jaki był cel podatku od zrzutek?
Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania, które zadał im portal money.pl wyjaśniało, że chodziło o to, by "zapobiec możliwości prania pieniędzy". "Istnieje bowiem ryzyko uniknięcia 75-procentowego PIT od tzw. nieujawnionych dochodów poprzez deklarowanie ich otrzymania tytułem darowizn" .
Jak można się było spodziewać, dyskusja o podatku dotarła błyskawicznie do rządowych kręgów i w odpowiedzi na ostrą krytykę społeczną, premier Mateusz Morawiecki zapowiedział szybką reakcję. W rozmowie z portalem Interia.pl podkreślił, że już zalecił resortowi finansów doprecyzowanie przepisów uchwalonych przez Sejm. Ustawa została przez Senat odrzucona i wróciła do Sejmu. Ten musi teraz podjąć decyzję, czy odrzucić całą ustawę czy przyjąć ją i natychmiast znowelizować.