Atak w Monachium. Świat wstrząśnięty
Dwuletnia dziewczynka i jej 37- letnia matka zmarły w wyniku poważnych obrażeń, odniesionych podczas ataku, do którego doszło w czwartek w Monachium - ogłosił bawarski Urząd Kryminalny. 24-letni Afgańczyk wjechał tam samochodem w demonstrację, zorganizowaną przez związek zawodowy Verdi.
Według policji, co najmniej 39 osób zostało rannych w tym ataku.
Kierowca został zatrzymany.
Śledczy zakładają obecnie, że przestępstwo miało podłoże islamistyczne. Prokuratura, która wstępnie ustaliła motyw ataku, oparła się m.in. na zeznaniach policjantów. Według funkcjonariuszy sprawca, po wjechaniu w tłum, zawołał "Allahu akbar".
Sam mężczyzna przyznał podczas przesłuchania, że staranował demonstrantów świadomie.
Jak informuje agencja dpa, w sobotę po południu kanclerz Niemiec Olaf Scholz przybył na miejsce ataku i złożył tam białą różę
Do ataku w Monachium doszło w czwartek 13 lutego 2025 roku około godziny 10:30. Auto nagle wjechało w manifestantów, który manifestowali w centrum miasta domagając się wyższych wynagrodzeń.
Policjanci mieli ostrzelać auto napastnika, ale nie trafili go. Sprawcą okazał się 24-letni mężczyzna pochodzenia afgańskiego. Miał on legalnie od lat pracować w Niemczech, choć do kraju przybył jako "nieletni imigrant".
Podczas przesłuchać przyznał się, że działał celowo i świadomie. Nie był wcześniej karany i nie groziła jemu deportacja.
Polecany artykuł: