Nieudana rebelia Prigożyna. "Poczuliśmy, że wystarczy zademonstrować, co chcemy zrobić"
Jewgienij Prigożyn, szef najemniczej Grupy Wagnera, wypowiedział się w poniedziałek, 26 czerwca po południu za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na Telegramie pojawiło się nagranie audio, w którym mówi o tym, że marsz na stolicę Rosji miał ochronić Grupę Wagnera przed zniszczeniem, a nie obalić rosyjski rząd. Mówi między innymi: "Nie chcieliśmy obalić przywódców Rosji" oraz że jego celem było "pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy popełnili błędy podczas specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie".
- Gdyby działania 24 lutego przeprowadziła jednostka o takim poziomie wyszkolenia jak Grupa Wagnera, operacja specjalna mogłaby trwać jeden dzień. Marsz trwał 24 godziny, w ciągu dnia kolumny przeszły 780 km i znalazły się 200 km od Moskwy - powiedział Prigożyn.
Porozumienie Prigożyn - Łukaszenka. Co dalej z Grupą Wagnera?
W 11-minutowym nagraniu Prigożyn nie ujawnił, gdzie się znajduje. Zgodnie z porozumieniem, które zawarł z Łukaszenką, miał się udać na Białoruś. W sobotę najemnicy należącej do Prigożyna Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn jest od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę. Domagał się "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu. Wieczorem w sobotę Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Putinem.