Krążownik Moskwa spokojnie spoczywa już na dnie Morza Czarnego. Pancernik zatonął późnym wieczorem w czwartek podczas holowania. Strona ukraińska podaje, że w krążownik wcześniej uderzyły dwie rakiety Neptun. Rosja nie potwierdza tej informacji. Tamtejsze władze twierdzą, że "doszło do pożaru".
Zatopienie krążownika miało natomiast mocno rozjuszyć stronę rosyjską. Przypomnijmy, że wyeliminowanie pancernika to nie tylko strata militarna, ale również będzie mieć wpływ na morale armii. W odpowiedzi na zatopienie "Moskwy" w telewizji rosyjskiej zaczęły padać propozycje zbombardowania Kijowa, czy też zniszczenia linii kolejowych. Wszystko po to, by światowi przywódcy nie odwiedzili już w przyszłości Ukrainy. Nagranie z rosyjskiej reżimowej telewizji pojawiło się w mediach społecznościowych.
Polecany artykuł:
Krążownik Moskwa zatonął
Dodajmy również, że w nocy z czwartku na piątek (14/15 kwietnia) alarmy przeciw lotnicze zabrzmiały praktycznie w całym kraju. Eksplozje słychać było m.in. na wschodzie Ukrainy oraz Iwano-Frankiwsku na zachodzie. Kilka wybuchów słuchać też Kijowie. Wystąpiły tam problemy z dostawą prądu. Jak podejrzewa ukraińska deputowana Lesia Vasylenko, nocne ataki to zemsta za zatopienie Moskwy.
Trzy eksplozje w Kijowie w tej chwili. Jedna po drugiej. Ostrzeżenie o nalocie jest włączone od godziny. Najprawdopodobniej Putin zsiniał z powodu zatonięcia Moskwy. Dalej będziemy bronić się przed irytacją z Rosji - napisała na Twitterze.
Rosyjskie ministerstwo obrony zapowiedziało w piątek, że planuje kolejne ataki na Kijów. Ich liczba oraz skala będzie rosnąć.