- Atmosfera w reprezentacji nie zmieniła się, bo od początku jest znakomita. Mamy super relacje międzyludzkie i to w dużej mierze one pomogły nam w meczu z Hiszpanami. Remis z taką drużyną, jeśli w dodatku mieliśmy kilka innych doskonałych sytuacji, napędza nas i pokazuje, że jesteśmy w stanie rywalizować z każdym - dodał na konferencji prasowej na Polsat Plus Arenie Gdańsk Puchacz.
Reprezentacyjny skrzydłowy nie ukrywa, że po konfrontacji z Hiszpanią w szatni biało-czerwonych zapanowała wielka radość.
- Przed meczem wiedzieliśmy, jaka jest jego ranga i o co gramy. I zagraliśmy dobre spotkanie. Umiejętnie broniliśmy w niskiej defensywie, ale na początku meczu w wysokim pressingu udało nam się przechwycić sporo piłek i stworzyć kilka sytuacji. Po przerwie, co mi się szczególnie podobało z perspektywy boiska, strasznie agresywnie doskakiwaliśmy do rywali. Jesteśmy w grze i najważniejsze, że teraz wszystko zależy od nas – podkreślił.
22-letni zawodnik zapewnia, że wszyscy reprezentanci z wielkim optymizmem podchodzą do ostatniego meczu w grupie ze Szwecją w Sankt Petersburgu.
- Na mistrzostwach Europy nie ma słabych oraz przypadkowych drużyn i środowe spotkanie na pewno nie będzie łatwe. Nie możemy jednak do niego podchodzić z perspektywy klasy rywala, bo niezależnie od tego, z kim przyszłoby nam się zmierzyć, liczą się tylko trzy punkty. Jedynie zwycięstwo da nam wyjście z grupy i do tego będziemy dążyć wszystkimi siłami. Przed środowym meczem będziemy bardziej naładowani niż przed konfrontacją z Hiszpanią – stwierdził.
Były piłkarz Lecha Poznań przekonuje, że w środę w Sankt Petersburgu Polacy muszą zagrać odważnie i z determinacją, ale jednocześnie zachować spokój i chłodną głowę.
- Jesteśmy groźni w kontrataku i to ma być nasza mocna broń. Mamy szybkie wahadła, wiele jakości w środku pola oraz najlepszego napastnika świata. Oczywiście wiemy, że w dwóch poprzednich meczach Szwedzi mieli bardzo małe posiadanie piłki, jednak mamy na to swoje pomysły. Dobrze radzimy sobie również, właśnie za sprawą klasowych środkowych pomocników, w ataku pozycyjnym. Oni potrafią obrócić się w tłoku, szybko zagrać na jeden kontakt lub posłać prostopadłą piłkę – ocenił.
Piłkarz Unionu Berlin odniósł się także do medialnych informacji o niekorzystnych wynikach badań wydolnościowych kadrowiczów i markerach zmęczeniowych.
- Jedyne markery, jakie widziałem to wtedy kiedy podpisywaliśmy piłki albo koszulki. Ten sezon był długi i ciężki, ale to zmęczenie można było zredukować. W okresie przygotowawczym każdy miał dozowane obciążenia i teraz jesteśmy zdrowi oraz gotowi do gry – podsumował.
(PAP)