– Ja o czymś takim nigdy nie słyszałem. Być może to pierwszy taki przypadek w naszym kraju – mówi cytowany przez „Gazetę Lubuską” pracownik kolei „od dawna” – jak czytamy – „związany z branżą”. O co chodzi? Maszynista pociągu Polregio Rzepin – Zbąszynek jeszcze przed wyruszeniem ze stacji początkowej opuścił na chwilę skład. Wtedy elektryczny zespół trakcyjny ruszył w drogę.
Pociąg odjechał z Rzepina zgodnie z rozkładem o 10:34. Jednak tuż przed tą godziną, maszynista poinformował kierownika pociągu, że wychodzi z pociągu udać się za potrzebą. Ten, źle go zrozumiał i był pewien, że kolega korzysta z toalety na pokładzie. W związku z tym, aby nie tworzyć niepotrzebnych opóźnień, kierownik pociągu, usiadł za nastawnik i uruchomił pociąg. Był pewien, że maszynista zaraz wróci. Tak się jednak nie stało. Został na dworcu.
Kierownik ruszył pomimo tego, że nie mógł
Kierownik umiał prowadzić pociąg, ponieważ w przeszłości posiadał uprawnienia maszynisty, tyle że nie odnowił ich w odpowiednim momencie. Mimo to, zdaniem cytowanego kolejarza, „kierownik, który sam odjechał, złamał podstawowe procedury, nigdy nie powinien się tak zachować, to było działanie skrajnie nieodpowiedzialne”.
Informacja o zdarzeniu natychmiast dotarła do dyżurnego ruchu. Pociąg zatrzymano na następnej stacji, w Boczowie, gdzie zjawiła się także policja. Mundurowi sprawdzili, że zarówno kierownik pociągu, jak i maszynista, byli trzeźwi.
- Za sterami pociągu usiadła osoba, która nie miała do tego uprawnień – mówił asp. Andrzej Braciński z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie Gazecie Lubuskiej. – Mężczyzna, który odjechał z Rzepina, tłumaczył, że doszło do nieporozumienia. Nie wiedział, że maszynisty nie ma w pociągu. To jednak nie zmienia faktu, że nigdy nie powinien siadać za sterami tego składu – mówi asp. Barciński. Mężczyźnie grozi teraz do 5 tys. zł grzywny.