We wtorek po południu, zakończył się dramat, który przeżywała krowa Lola. Zwierzak zawędrował w trudno dostępne miejsce i nie był w stanie wydostać się z niego o własnych siłach. Dopiero wyrąbanie w skale odpowiedniej drogi umożliwiło jej opuszczenie niegościnnych rejonów rzeki Deza.
Cytowani przez portal G24 Noticias mieszkańcy wsi tłumaczą, że do czasu przygotowania przez trasy, którą krowa mogła się wydostać, pełnili przy niej całodobową wartę.
Jak podają regionalne media, mieszkańcy otoczyli szczególną troską Lolę ponieważ podczas zimnych nocy nad brzegiem rzeki Deza nabawiła się zapalenia płuc, a ponadto jest ciężarna.
- Troszczymy się o nią tak, jak o człowieka - przyznał właściciel Loli.
Jak wynika z opublikowanych przez regionalne media zdjęć mieszkańcy wioski okrywali krowę kocami, a także przynosili jej paszę i lekarstwa.
- W nocy pilnujemy jej przed atakiem dzikich zwierząt - powiedział miejscowy rolnik i dodał, że krowa ma nieustanne towarzystwo kogoś z wioski.
Krowa wraz z dwoma innymi zwierzętami uciekła w nocy z czwartku na piątek przez płot. Ucieczki nie można uznać za udaną: wszyscy uciekinierzy wpadli do rzeki. Właściciel zwierząt zdołał - za pomocą lin - wydobyć je z wody i bezpiecznie umieścić na brzegu.
Niestety, był to stromy teren, na który zwierzęta nie mogły się wspiąć. Mimo to dwie krowy - z pomocą okolicznych mieszkańców - zdołały się wydostać. Ostatnia, będąca w ciąży i mająca problemy z chodzeniem, nie mogła pokonać ostatniego odcinka stoku, który jest najbardziej kamienisty i nierówny.
Polecany artykuł:
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!