Bliski Wschód. W Izrael wystrzelono dziesiątki rakiet
Na Bliskim Wschodzie nieustannie wzrasta napięcie, które może doprowadzić do wybuchu wojny pomiędzy Izraelem a Iranem i jego sojusznikami. W sobotę, 3 sierpnia późnym wieczorem Hezbollah ogłosił wystrzelenie około 30 rakiet w kierunku Izraela. Jak poinformowała izraelska armia - większość z nich udało się zestrzelić. Ostrzał był odpowiedzią na ostatnie ataki Izraela na południowy Liban i gestem solidarności z Palestyńczykami w Strefie Gazy - zaznaczono w komunikacie Hezbollahu. Jak dodano, do listy celów dodano osadę Bejt Hillel na północy Izraela. Kontrolujący południe Libanu i wspierany przez Iran Hezbollah od wybuchu wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 r. regularnie ostrzeliwuje północ Izraela, co spotyka się z militarną odpowiedzią tego państwa.
Napięcie na Bliskim Wschodzie znacząco wzrosło w ostatnich dniach, po zabiciu przez Izrael w ataku na Bejrut wojskowego przywódcy Hezbollahu Fuada Szukra. W ataku w Teheranie zginął z kolei polityczny przywódca palestyńskiego Hamasu Ismail Hanije. Odwet zapowiedziały zarówno Hezbollah, jak i Iran oraz Hamas, w związku z czym wzrosły obawy dotyczące wybuchu otwartej wojny pomiędzy Izraelem a Iranem i jego sojusznikami.
Ewentualny konflikt na pełną skalę Izraela z Hezbollahem - który wobec zabicia niedawno przez Izrael wysokich rangą przywódców Hezbollahu i Hamasu jest coraz bardziej prawdopodobny – byłby znacznie bardziej destrukcyjny niż poprzedni, z 2006 r. – ocenił brytyjski dziennik „Financial Times”. Gazeta zauważa, że taki konflikt postawiłby przeciw sobie z jednej strony najbardziej wyrafinowaną armię Bliskiego Wschodu, wspieraną przez zaawansowany zachodni sprzęt i broń, a z drugiej prawdopodobnie najsilniej uzbrojony podmiot niepaństwowy na świecie. Na dodatek możliwości zarówno Izraela, jak i wspieranego przez Iran Hezbollahu ewoluowały od czasu wojny z 2006 r., co grozi, że nowy konflikt, który prawdopodobnie przyciągnąłby innych, byłby jeszcze bardziej destrukcyjny.
FT” zauważa, że Izrael jest jedną z najlepiej wyposażonych armii na świecie, odpowiadającą standardom NATO i posiadającą broń wyprodukowaną w USA, taką jak myśliwce F-35, a także najwyższej klasy systemy obrony powietrznej i inny nowy sprzęt. W tym kraju istnieje również dobrze rozwinięty krajowy przemysł zbrojeniowy, który produkuje własne czołgi, pojazdy opancerzone, systemy obrony powietrznej, pociski rakietowe i drony.
Ale libański Hezbollah, który według szacunków analityków ma od 20 do 40 tys. bojowników, również stanowi potężniejszą siłę niż w 2006 r. Obecnie posiada znacznie bardziej rozbudowany i wyrafinowany arsenał rakiet i dronów, w dużej mierze dostarczony przez Iran i znacznie przewyższa pod względem zdolności bojowych Hamas, z którym Izrael walczy w Strefie Gazy od 10 miesięcy.
Amerykańskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) szacuje, że Hezbollah ma od 120 tys. do 200 tys. pocisków, w tym precyzyjne pociski kierowane i uzbrojone drony, a także pociski przeciwpancerne i przeciwlotnicze. Zauważa, że Hezbollah jest teraz w stanie atakować cały Izrael i precyzyjnie kalibrować cele strategiczne, co oznacza, że żadne miasto nie będzie bezpieczne.
Jak zauważa „FT” - Izrael musi obawiać się nie tylko Hezbollahu, bo Iran poprzysiągł zemściść się na Izraelu za domniemane zabójstwo przywódcy Hamasu Ismaila Hanijego w środę w Teheranie. W kwietniu doszło do wymiany ataków rakietowych i dronowych między Iranem a Izraelem po zabiciu przez Izrael w Syrii kilku irańskich dowódców, ale obie strony starały się wówczas uniknąć eskalacji.