Do Polski przyleciało kilkadziesiąt amerykańskich samolotów bojowych F-15 i F-16. Jak poinformował rzecznik Pentagonu John Kirby, jest to elementy ćwiczeń. Podkreślił też, że nie ma to nic wspólnego z sytuacją na wschodniej granicy Ukrainy. - To są standardowe ćwiczenia (...) To nie jest szczególna reakcja na to, co dzieje się na granicy Ukrainy z Rosją lub na Krymie. Jest to dość rutynowa operacja, robimy to stale. Obecność naszych sił w Polsce jest rotacyjna, co bardzo sobie cenimy i chwalimy. Jest to część tego programu - powiedział Kirby podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
O samolotach bojowych, które pojawiły się na polskim niebie, napisał w mediach społecznościowych, jeszcze przed konferencją prasową Pentagonu, szef MON Mariusz Błaszczak. - Dzisiaj do Polski przyleciało kilkadziesiąt samolotów F-15 i F-16. @US_EUCOM (dowództwa amerykańskich wojsk w Europie) ćwiczy szybki przerzut sił powietrznych w Europe z wykorzystaniem m. in. polskich lotnisk. Wspólnie ćwicząc, wzmacniamy bezpieczeństwo naszego regionu #StrongerTogether" – czytamy na Twitterze Błaszczaka.
Kirby zaznaczył jednak, że rosyjskie siły zbrojne w pobliżu Ukrainy są obecnie większe niż w 2014 roku. - Z pewnością jest tam więcej rosyjskich żołnierzy niż w 2014 r. - powiedział rzecznik Pentagonu, ale odmówił podania konkretnej liczby.
CZYTAJ TEŻ: Kiedy KONIEC noszenia maseczek na zewnątrz? Co z maseczkami latem? Niedzielski zdradza plany
- Stany Zjednoczone uważają to rozmieszczenie wojsk za bardzo niepokojące i wzywają Rosję do wyjaśnienia swoich zamiarów - mówił Kirby. - Nie wierzymy, że ta koncentracja sił sprzyja bezpieczeństwu i stabilności wzdłuż granicy z Ukrainą, a już na pewno nie na okupowanym Krymie - dodał. - Rosjanie twierdzą, że to są ćwiczenia. Dla nas nie jest jasne, że taki jest ich cel - podkreślił rzecznik Pentagonu.
Polecany artykuł: