Epidemia koronawirusa potrwa jeszcze kilka lat?! Eksperci przekazali fatalne wiadomości
Zdaniem dr Afelt, jest duże zagrożenie, że Polacy wracając do kraju z urlopu, mogą być nieświadomymi nosicielami koronawirusa.
Być może nawet różnych wariantów. Do Polski przyjeżdżają też turyści zza granicy, bo dalsze podróże poza kontynent europejski są obecnie zbyt ryzykowne. To też sprzyja w najbliższym czasie zaostrzeniu sytuacji epidemicznej - oceniła w rozmowie z "Rz".
Odniosła się też do pytania o to, czy już jest początek czwartej fali epidemii.
Podejrzewam, że zauważalne przyrosty będą pod koniec sierpnia, najpóźniej w drugim tygodniu września. W drugiej połowie września należy spodziewać się już gwałtownego przybywania pozytywnych wyników testów - dodała.
Zapytana o to, kiedy będzie szczyt zachorowań, zwróciła uwagę, stwierdziła, że podobnie, jak w ubiegłym roku.
Złoży się na to przede wszystkim powrót do normalnej aktywności. Wszędzie tam, gdzie usługi były możliwe w dystansie, teraz będą coraz częściej opierały się na bezpośrednim kontakcie. Otwarte są też usługi, które zakładają kontakt bezpośredni – fryzjerzy, kosmetyczki, duża część obsługi bankowej, rehabilitacja, planowe zabiegi w szpitalach, wyjazdy sanatoryjne. Mają ruszyć także szkoły i uczelnie. Czyli znów wracamy do bardzo gęstej sieci kontaktów społecznych. Wówczas potrzeba około sześciu tygodni do momentu, kiedy jest już galopujący przyrost przypadków. A to oznacza, że szczyt będzie w połowie października lub pod koniec tego miesiąca - powiedziała rozmówczyni dziennika.
Powiedziała też o wpływie szczepień przeciwko COVID-19 na czwartą falę. Podkreśliła, że w Polsce jest ok. 5 mln niezaszczepionych dzieci.
Z tego nie wszyscy mieli kontakt z koronawirusem i nie wszyscy nabyli naturalną odporność. To już jeden zbiór osób podatnych na zakażenia. Poza tym ludzie w wieku produkcyjnym, zwłaszcza młodzi i studenci, nie zawsze podeszli odpowiedzialnie do szczepień. Część osób przyjęła pierwszą dawkę, nie przyjęła drugiej - zwróciła uwagę.