Ta historia brzmi jak najgorszy koszmar. Niestety jest prawdziwa, a życie 13-letniego dziś chłopca było piekłem co najmniej od 2017 roku. Policja ustaliła, że przybrani rodzice latami więzili go w drewnianej skrzyni o wymiarach 2,5 x 2,5 m. W jej wnętrzu znajdował się tylko materac i wiadro, do którego miał załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Skrzynia była zamykana na zamek ryglowy. Ponadto opiekunowie cały czas mogli obserwować chłopca dzięki zamontowanej w środku kamerze. Chłopiec wypuszczany był tylko do szkoły, gdzie jednak nikomu nie zdradził tego, co przeżywa w domu. Prawdę odkryli dopiero policyjni śledczy. Więcej na ten temat w dalszej części artykułu.
Matka twierdziła, że skrzynia była "biurem"
Wszystko wydarzyło się w miejscowości Jupiter na Florydzie. Zaczęło się od zgłoszenia zaginięcia 13-letniego adoptowanego syna Timothyego i Tracy Ferriter. Policjanci badający sprawę już wtedy zauważyli w garażu rodziny dziwną skrzynię z włącznikiem światła na zewnętrznej ścianie. Tracy Ferriter, powiedziała, że pomieszczenie służy im jako "biuro i magazyn".
Chłopiec opowiedział o horrorze
Następnego dnia poszukiwany chłopiec odnalazł się w szkole (nie wiadomo, gdzie przebywał wcześniej). Wówczas na jaw wyszła przerażająca prawda. W trakcie kilku przesłuchań chłopiec opowiedział śledczym o swoim dramacie. Przybrani rodzice trzymali go w skrzyni przez około 5 lat! Posiłki przynoszono mu do środka. Wypuszczano go jedynie do szkoły.
Rodzice adopcyjni zostali aresztowani i oskarżeni o znęcanie się nad dzieckiem. W ich domu mieszkało jeszcze troje innych dzieci. Wszystkie tymczasowo znalazły się pod opieką Służb Ochrony Dzieci.
Źródło: nypost.com