"Ktoś przyszedł, rzucił granat, najwyraźniej nie powiedział ani słowa, a potem uciekł" – powiedział prasie obecny na miejscu prokurator François Touret de Coucy.
Według dziennika "Le Dauphine Libere", powołującego się na prokuraturę, napastnik miał być także uzbrojony w karabin Kałasznikowa, ale nie użył tej broni.
Polecany artykuł:
"Na tym etapie śledztwa nie jest preferowana żadna hipoteza" – dodał Touret de Coucy. Władze wykluczają na razie "atak o charakterze czysto terrorystycznym".
"To kryminalny akt skrajnej przemocy" - powiedział mer Grenoble Eric Piolle.
Policja podejrzewa, że atak miał związek z handlem narkotykami i porachunkami przestępczymi. Jak pisze agencja AFP, władze nie wahają się już mówić o wojnie gangów w Grenoble i na jego przedmieściach.
Służby rozbiły gang, który podrabiał markowe płyny i proszki do prania