Tę wycieczkę będą długo wspominać. Grupa kibiców reprezentacji Francji postanowiła obejrzeć mecz swojej kadry z Węgrami. Spotkanie rozgrywane było w Budapeszcie, na Ferenc Puskas Arena. Niestety - nie dane było im dopingować ekipę "Les Bleus". Okazało się bowiem, że mają spore braki w wiedzy na temat europejskich stolic. Zamiast do Budapesztu przylecieli bowiem bilety do Bukaresztu - stolicy Rumunii.
Co ciekawe - nie zorientowali się w swojej pomyłce. W mieście spotkali ekipę kibiców Ukrainy, którzy przyjechali tam, by dopingować swój zespół w spotkaniu z Macedonią Północną.
Jak powiedział jeden z Francuzów gazecie Jurnalul National, wzięli ich za... Węgrów. Grupkę zdezorientowanych Francuzów spotkał w Bukareszcie rumuński dziennikarz.
- To pierwszy raz, kiedy podróżujemy do tej części Europy - powiedział mu jeden z Francuzów. - I powiem szczerze, dla mnie do dziś nie było różnicy między Bukaresztem a Budapesztem.
Okazało się, że gdy wyszli z lotniska udali się za napotkaną grupą ukraińskich kibiców.
- Myśleliśmy, że to Węgrzy, sądziliśmy że znają drogę na stadion - powiedział jeden z pechowych kibiców.
Ostatecznie - jak relacjonuje reporter rumuńskiego portalu - Francuzi zamówili piwo i obejrzeli mecz swojej reprezentacji w telewizji.
- Musimy dowiedzieć się więcej o Europie - podsumowali.