Do naprawdę niebezpiecznej sytuacji doszło w trakcie rodzinnych wakacji w Bahamach. To miały być niezapomniane chwile spędzone w pięknym miejscu wraz z bliskimi. Brytyjska rodzina postanowiła skorzystać z jednej z atrakcji, jaką było pływanie w lagunie Compass Cay, którą zamieszkują rekiny. Dzieci były zadowolone i chętnie pozowały z drapieżnymi zwierzętami. Chwilę przed tragedią ojciec ośmiolatka zrobił zdjęcie, na którym widać jak chłopiec bawi się w wodzie. Niedługo potem mężczyzna usłyszał krzyk.
Dziewięciolatka wyciągnęła brata z paszczy rekina
Michael Downer, ojciec zaatakowanego ośmiolatka zrelacjonował to traumatyczne wydarzenie gazecie „The Sun”. Jak powiedział, jego syn mógł wtedy zginąć.
- To było jak scena z filmu "Szczęki". Było mnóstwo krwi, a kawałki jego nogi zwisały. Ciągle powtarzał: "Tato nie chcę umierać. Tato, nie chcę iść do nieba" - mówił Michael Downer.
Chłopca zaatakowały trzy rekiny. Pływająca nieopodal siostra zauważyła groźną sytuację i postanowiła wyciągnąć brata z wody. Ośmiolatek trafił do pobliskiej kliniki, gdzie przeszedł trzygodzinną operację.
Ojciec ośmiolatka oskarża przewodników
Rodzina wróciła już z wakacji do domu. Michael Downer oskarża za całą sytuację przewodników, którzy mieli zapewnić, że rekiny są bezpieczne. Za to organizator wycieczki uważa, że rodzina pływała w miejscu, które nie obejmuje trasa wycieczki i że wybrali się w niedozwolone miejsce bez wiedzy przewodnika.