W środę (5 marca), po godz. 3 w nocy polskiego czasu, Donald Trump wystąpił przed połączonymi izbami Kongresu, by przedstawić podsumowanie 43 pierwszych dni swojej prezydentury. W trwającym przeszło 1,5 godziny przemówieniu, prezydent USA skupiał się głównie na kwestiach dotyczących polityki wewnętrznej, jednak poruszał również temat polityki międzynarodowej, w tym wojny w Ukrainie.
Pismo od Zełenskiego
Temat wojny w Ukrainie, prezydent USA poruszył pod koniec swojego przemówienia.
- Pracujemy, by zakończyć konflikt na Ukrainie - powiedział.
Trump mówił o setkach milionów dolarów wydanych przez USA na obronę Ukrainy od początku konfliktu. Mówił też o krajach Unii Europejskiej, które "wydały więcej na kupowanie rosyjskiej ropy i gazu niż na obronę Ukrainy". Nie szczędził również złośliwości wymierzonych w stronę swoich przeciwników politycznych.
- Chcecie to utrzymać przez kolejnych pięć lat? - zwrócił się do Demokratów.
Zaznaczył ogromne straty, które ponoszą każdego tygodnia obie strony konfliktu. Nie wspomniał ani słowem o tym, że to Rosja jest agresorem w tej wojnie.
- Chcemy żeby to się skończyło - powiedział.
Jak administracja Trumpa ma przyczynić się do zakończenia wojny w Ukrainie? Konkrety nie padły. Trump wspomniał jednak o woli Ukrainy do rozmów.
- Otrzymałem bardzo ważne pismo od Zełenskiego - ogłosił. - Ukraina jest gotowa zasiąść do stołu. (...) Cieszę się, że wysłał to pismo.
Trump wspomniał również o zaangażowaniu Rosji w proces pokojowy.
- Mieliśmy poważne rozmowy z Rosją i otrzymałem silne sygnały, że są gotowi na pokój - powiedział. - Nadeszła pora, by zatrzymać ten obłęd.
Co z taryfami?
Podczas swojego wystąpienia, Trump sporo miejsca poświęcił również kwestii taryf.
- 2 kwietnia nałożymy cła na kraje, które nakładają cła na nas - ogłosił.
Prezydent USA wskazał na że Unię Europejską, Chiny, Brazylię, Indie, Meksyk i Kanadę.
- Pobierają od nas znacznie wyższe cła, niż my pobieramy od nich - powiedział. - System nie jest sprawiedliwy dla nas. 2 kwietnia w życie wejdą taryfy wzajemne i cokolwiek nam naliczą - my naliczymy im.
Polecany artykuł:
Potrzebujemy Grenlandii
Od samego początku prezydentury Donalda Trumpa, tematami które mocno wybrzmiewają w polityce zagranicznej USA są kwestie dotyczące Grenlandii i Kanału Panamskiego. Nie mogło więc zabraknąć ich także w środowym przemówieniu prezydent.
Prezydent Stwierdził, że Stany "dostaną" Grenlandię w ten, czy inny sposób.
- Grenlandia potrzebna jest nam do zapewnienia naszego i światowego bezpieczeństwa - powiedział.
Zwrócił się również bezpośrednio do mieszkańców wyspy, oświadczając, że Ameryka popiera ich prawo do określenia swojej przynależności państwowej i sugerując tym samym, że sami mogą opowiedzieć się za chęcią przyłączenia do USA.
- Będziecie z nami bezpieczni, będziecie z nami bogaci - oświadczył. - Wzniesiemy Grenlandię do poziomu, na którym jeszcze nie była.
Co z Kanałem Panamskim? Trump ogłosił, że dwa duże porty przy kanale kupione zostały przez amerykańską firmę. Chodzi o wartą 23 miliardy dolarów umowę, zawartą przez amerykańskie konsorcjum BlackRock. Ma ona na celu m.in. przejęcie przez Amerykanów kontroli nad dwoma ważnymi portami wzdłuż Kanału Panamskiego. Dzięki umowie, konsorcjum kontrolować będzie również inne porty, m.in. w Meksyku, Holandii, Australii i innych krajach.
Oklaski i protesty
Wystąpienie Trumpa przerywane było głośnymi owacjami ze strony obecnych w Kongresie Republikanów. Ze znacznie mniejszym entuzjazmem, do słów prezydenta USA podchodzili Demokraci. Przewodniczący usunął nawet jednego z nich - Ala Grenna - z sali za to, że głośno przerywał wystąpienie. Wielu innych polityków Partii Demokratycznej opuszczało salę bądź trzymało kartki i tabliczki z hasłami takimi jak "To kłamstwo".
Wielu obecnych na sali Demokratów, miało na sobie elementy ubioru w ukraińskich barwach.
W wystąpieniu Trumpa nie zabrakło manipulacji. Prezydent USA mówił m.in. o zmarłych Amerykanach pobierających pieniądze z ubezpieczenia społecznego - choć zostało to już zweryfikowane jako nieprawda.