"Szybkich testów antygenowych brakuje na całym świecie. To nie jest coś wyjątkowego dla Australii (...) to część walki z Omikronem. Ten wariant wszystko zakłócił"
- mówił w poniedziałek premier Australii Scott Morrison tłumacząc niedobór zestawów do przeprowadzanego w domu badania na obecność koronawirusa.
Przechodząca przez świat od końca listopada 2021 r. fala infekcji bardziej zakaźnym wariantem koronawirusa - Omikronem gwałtownie zwiększyła zapotrzebowanie na badania. Testy są potrzebne nie tylko do tego, by diagnozować zainfekowanych i kontrolować skalę zakażeń, ale również po to, by zwalniać objętych izolacją czy kwarantanną i pozwolić im na powrót do pracy czy szkoły.
Z poważnym brakiem testów zmagają się USA - donoszą tamtejsze media. "Duży popyt związany z Omikronem i spadająca podaż autotestów oznacza, że są one trudne do kupienia w sklepach. W rezultacie Amerykanie godzinami stoją w kolejkach, by zrobić sobie test antygenowy lub PCR w placówkach medycznych, a następnie kilka dni czekają na rezultaty, które są już wówczas właściwie bezużyteczne"' - pisze magazyn "Fortune".
Według krytyków, problemy z dostępnością badań w USA wynikają ze skupienia się administracji prezydenta Joe Bidena na kampanii szczepień i zaniedbania kwestii testów - pisze agencja Reutera. Inne media zwracają uwagę na ogólne problemy z łańcuchami dostaw i bardzo zmienne zapotrzebowanie na badania, które uniemożliwia szybkie reagowanie na popyt.
W Kanadzie mamy do czynienia z kryzysem dostępności testów PCR - powiedział w zeszłą środę federalny minister zdrowia Jean-Yves Duclos. Badania PCR używane wcześniej do diagnozowania wszystkich pacjentów zastępowane są w lżejszych przypadkach testami antygenowymi, przez co tych ostatnich jest mniej w komercyjnej dystrybucji. Rząd zapewnia, że w styczniu do kraju zostanie dostarczonych 140 mln szybkich testów, cztery razy więcej niż w grudniu.
W niektórych krajach Europy szczyt zapotrzebowania na testy nastąpił już w grudniu, kiedy brakowało ich m.in. w Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. Obecnie problemem jest wydłużający się czas oczekiwania na badania i wyniki testów PCR.
W Niemczech laboratoria wkrótce osiągną kres wytrzymałości, już teraz z trudem radzą sobie z terminową oceną wszystkich testów PCR - informowała stacja ARD. W ciągu ostatniego tygodnia liczba próbek do tych badań wzrosła czterokrotnie - mówił jeden z lekarzy z Lubeki. Na wyniki trzeba dłużej czekać, priorytet w badaniach mają pracownicy opieki zdrowotnej, a z powodu nowych przepisów dotyczących kwarantanny, zapotrzebowanie na badania jeszcze się zwiększy.
We Włoszech w ciągu miesiąca liczba wykonywanych testów wzrosła dwukrotnie. Przed aptekami, w których przeprowadza się szybkie testy antygenowe ustawiają się długie kolejki, w dużych miastach trzeba w nich czekać kilka godzin. Ceny badań antygenowych odgórnie ustalono na 15 euro dla dorosłych i 8 dla dzieci. W kolejce trzeba czasem czekać także na wykonywane na podstawie skierowania testy PCR. W związku z ogromnym popytem ceny takich badań przeprowadzanych komercyjnie wzrosły nawet do 120 euro - donosi prasa. W Włoszech toczy się dyskusja, czy tak duża liczba szybkich testów jest w ogóle potrzebna, ponieważ dają często wynik fałszywie negatywny, a już w niemal wszystkich miejscach publicznych potrzebny jest certyfikat sanitarny poświadczający zaszczepienie się przeciw Covid-19 lub przejście tej choroby, nie są już akceptowane - jak wcześniej - te z negatywnym wynikiem badania.
W Szwecji w kilku regionach wprowadzono ograniczenia w dostępności testów PCR. W związku z ogromnym popytem pierwszeństwo w zapisach na te badania ma personel medyczny i opiekuńczy, a później objawowi pacjenci. Osobom bez symptomów odradza się testowanie tą metodą. Limity obowiązują m.in. w Sztokholmie, w Goeteborgu w kilku punktach w ogóle zabrakło testów PCR. W związku z przeciążeniem laboratoriów czas oczekiwania na wyniki może wynieść nawet cztery dni.
W Finlandii na wolny termin badania PCR przeprowadzanego w ramach publicznej opieki zdrowotnej trzeba czekać nawet kilka dni. Zaleca się, by na takie testy zgłaszały się tylko osoby z poważniejszymi objawami, pracownicy medyczni i pacjenci z grup ryzyka. Z uwagi na niedobory personelu pobierającego próbki, m.in. w Helsinkach zmniejszono liczbę centrów wymazowych. Osoby w pełni zaszczepione powinny najpierw wykonywać autotest w domu, zestawy do takiego badania zostały jednak niemal całkowicie wykupione, a gdy pojawią się w sklepach, ich sprzedaż bywa reglamentowana.
W Czechach od poniedziałku wszyscy pracujący stacjonarnie, również zaszczepieni, będą musieli dwa razy w tygodniu przejść szybkie badanie antygenowe. Zakłady pracy musza zorganizować potrzebne testy we własnym zakresie, ale ich koszt jest później refundowany przez państwo. Z kolei czescy uczniowie i nauczyciele od poniedziałku będą poddawani jednemu badaniu w tygodniu - nie jak poprzednio dwóm. Za dystrybucję testów w szkołach odpowiadają władze. Zdaniem części mediów ta zmiana nie wynika z ewolucji strategii walki z pandemią, ale z braku potrzebnych testów (specjalnie przeznaczonych dla dzieci) w rządowych magazynach. Poprzednie zamówiono bez przetargu, podczas obowiązywania stanu wyjątkowego, nowy rząd jednak go nie przedłużył i na dokupienie nowej partii testów potrzebny jest czas. W czeskich aptekach bez większych problemów można kupić autotesty.
W Wielkiej Brytanii nie ma problemu z dostępnością testów, ale coraz dłużej trzeba czekać na wyniki badań PCR, gdyż ich liczba (ok. 825 tys. na dobę) zbliża się do maksymalnej wydolności laboratoriów. Pojawiają się spekulacje, że rząd chce ograniczyć możliwość wykonywania darmowych badań (obecnie trzeba płacić tylko za testy potrzebne do podróży zagranicznych), ale prawdopodobnie taka decyzja nie wynikałaby z braku testów, ale z chęci ograniczenia kosztów dla budżetu.
W Hiszpanii od soboty szybkie autotesty antygenowe sprzedawane są po stałej cenie 2,94 euro. Długość oczekiwania na przeprowadzenie i wyniki testu laboratoryjnego wynosi kilka godzin.
W Portugalii każdy obywatel może bezpłatnie wykonać cztery badania antygenowe w miesiącu. W okresie świąteczno-bożonarodzeniowym widoczne były braki testów. Obecnie nie ma problemu z ich dostępem, ale ze względu na duże zapotrzebowanie przed aptekami w dużych miastach, szczególnie w Lizbonie wciąż tworzą się kolejki.