Chodzi o wydarzenia, do których doszło we wtorek, 16 listopada, na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi. Żołnierze, policjanci i funkcjonariusze Straży Granicznej zostali tam obrzuceni kamieniami i innymi przedmiotami. Rzucającymi byli funkcjonariusze białoruskich służb oraz uchodźcy, zwiezieni nad granicę przez ludzi Łukaszenki. Dziewięcioro polskich policjantów zostało rannych w wyniku tych zajść.
Teraz okazuje się, że "śledztwo" w sprawie wtorkowych wydarzeń podjął Białoruski Komitet Śledczy. Jak informuje agencja prasowa Biełta, przedstawiciele komitetu udali się na miejsce zdarzenia i prowadzą tam śledztwo. Poszukują dowodów stosowania przez stronę polską substancji toksycznych. Polskim żołnierzom, policjantom i strażnikom granicznym zarzucają... zbrodnię przeciwko ludzkości.
W białoruskim prawie jest na to paragraf, który określa, że karą za taką zbrodnię jest śmierć.
Śledztwo w sprawie wtorkowych zajść na przejściu w Kuźnicy prowadzi polska Prokuratura Rejonowa w Sokółce. Dotyczy ono podejrzeń czynnej napaści na funkcjonariuszy policji i SG oraz żołnierzy.
Jak wynika z opisu postanowienia o wszczęciu śledztwa, chodzi o przypadki czynnej napaści, przy użyciu m.in. kamieni, na służby mundurowe ochraniające granicę na przejściu Kuźnica - Bruzgi. "Zabezpieczane są dowody w sprawie" - powiedział w środę szef sokólskiej prokuratury Artur Kuberski.
Zgodnie z art. 223 par. 1 Kodeksu karnego, stanowiącego podstawę wszczęcia tego śledztwa, kto, działając wspólnie i w porozumieniu z inną osobą lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega karze od roku do 10 lat więzienia.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!