Teraz, aby kogoś pozwać za naruszenie dóbr osobistych w Internecie potrzebne nam są jego dane. A tu sprawa się komplikuje, bo często ich po prostu nie znamy. Przez to wielu internetowych hejterów jest bezkarnych.
Pozew ślepy. Na czym polega?
Tzw. pozew ślepy mógłby pomóc w walce z hejtem w intrenecie. Agresorzy mogliby zostać pozbawieni poczucia anonimowości. Dlaczego? Do złożenia pozwu ślepego nie musimy znać szczegółowych danych osoby, którą chcemy pozwać. Wystarczą inne dane.
Pozew ślepy. Jakie dane trzeba przygotować?
Do wniesienia pozwu, zgodnie z projektem Lewicy, wystarczyłby na przykład adres URL, data publikacji komentarza i nazwa użytkownika. Chodzi o takie dane, które umożliwią później sądowi zwrócenie się do administratora o identyfikację użytkownika. W praktyce po złożeniu pozwu, to nie po naszej stronie, a w dużym uproszczeniu, państwa, będzie leżało ustalenie tożsamości pozwanego.
"Różnica w porównaniu do zwykłego pozwu polega na tym, że w momencie jego składania, my nie wiemy tak naprawdę kogo pozywamy. Jedyne, co musimy zrobić to przekazać dane, które umożliwią sądowi zwrócenie się do np. portalu. Po to by można było te dane uzyskać"
- mówi adwokat Łukasz Chojnowski
Pozew ślepy. Bat na hejterów?
Adwokat zwraca jeszcze na inną kwestię. Działanie prewencyjne. W przypadku wprowadzenia do polskiego prawa instytucji pozwu ślepego może skończyć się poczucie bezkarności w sieci. Dotychczas pewnego rodzaju złudna anonimowość sprzyjała pisaniu nienawistnych komentarzy. Adwokat Łukasz Chojnowski uważa, że po wprowadzeniu pozwu ślepego takie osoby mogłyby zastanowić się dwa razy zanim napiszą coś w sieci.
Polska nie byłaby pierwszym krajem, gdzie wprowadzono tzw. pozew ślepy. Takie rozwiązanie prawne występuję już na przykład w Stanach Zjednoczonych. W USA jest ono nazywane "John Doe lawsuit".