Tą historią żyje od kilkunastu godzin cały świat. Do popularnym ośrodku Wi SPA w Los Angeles doszło do regularnej awantury. Powód? Jedna z klientek poskarżyła się obsłudze, że do damskiej szatni wszedł mężczyzna, który paradował tam z penisem na wierzchu tuż przed przebierającymi się tam kobiety oraz małymi dziewczynkami.
- Żeby była jasność. Uważacie, że w porządku jest, gdy nagi mężczyzna wchodzi do sekcji damskiej, pokazując wszystkim kobietom, a także małym dziewczynkom, swojego penisa. To chcecie powiedzieć - pytała zdenerwowana kobieta w recepcji.
W odpowiedzi usłyszała, że wspomniany mężczyzna jest osobą transseksualną i identyfikuje się jako kobieta. Dlatego ma prawo przebywać w damskiej szatni. Z taką interpretacją nie mogły się pogodzić kobiety przebywające z przebieralni, które całą grupą wyszły z szatni i udały się prosto do recepcji. Tak rozpoczęła się cała dyskusja.
- On nie jest kobietą. Widziałam jego penisa. Obecnie tu kobiety czują się bardzo urażone, a wy nic z tym nie robicie. (...) Jako kobieta, mam prawo czuć się komfortowo w sekcji damskiej wśród innych kobiet! On ma penisa - argumentowała kobieta w rozmowie z obsługą i żądała zwrotu pieniędzy za pobyt w SPA.