Władze Stanu Nowa Południowa Walia, którego Sydney jest stolicą, przyznały, że trwający już miesiąc lockdown nie zdołał jak dotąd powstrzymać rozprzestrzeniania się wariantu Delta koronawirusa i zwróciły się do władz centralnych w Canberze o pilne wysłanie większej liczby szczepionek.
Według ekspertów ogłoszenie epidemii w Sydney jako "narodowego stanu wyjątkowego" może utorować drogę do większego zaangażowania rządu federalnego w powstrzymanie kryzysu.
"Mamy obowiązek w imieniu narodu powstrzymać wirusa – oświadczyła premier Nowej Południowej Walii Gladys Berejiklian. - Nie ma wątpliwości, że liczby nie idą w dobrym kierunku".
W piątek w stanie tym zgłoszono rekordowe 136 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, co zwiększyło liczbę zarażonych do 1782.
W sytuacji, gdy wirus "wszędzie się rozprzestrzenia", a połowa z liczącej 25 mln ludzi populacji Australii jest w reżimie lockdownu, rząd musi szybciej szczepić – wskazała premier Nowej Południowej Walii.
Dotąd zaledwie 12 proc. Australijczyków zostało w pełni zaszczepionych w związku z problemami z dostawami szczepionek firmy Pfizer i sceptycyzmowi co do bezpieczeństwa szczepionki firmy AstraZeneca.
"Potrzebujemy więcej pierwszych dawek Pfizera" - zakomunikowała Berejiklian, ostrzegając jednocześnie pięć milionów mieszkańców Sydney, że ograniczenia mogą potrwać do października.
Ogłosiła również, że pracownicy, którzy nie są niezbędni w określonych obszarach Sydney, nie będą mogli opuszczać miasta. Zaostrzono też blokadę, która z pewnością zostanie formalnie przedłużona w przyszłym tygodniu.
"Jest dość oczywiste, że nie będziemy blisko zera (przypadków) w następny piątek" – zauważyła Berejiklian, która wcześniej mówiła, że tylko wtedy możliwe jest poluzowanie obostrzeń. "W przyszłym tygodniu będziemy mieli jaśniejszy pogląd na to, jak wygląda sierpień, wrzesień i październik" – dodała.
Premier Australii Scott Morrison w czwartek przeprosił za powolne wprowadzanie szczepionek w kraju, przyznając, że cele nie zostały osiągnięte.